Giełdowy Indeks Produkcji (GIP60) pod presją

Wartość Giełdowego Indeksu Produkcji (GIP60) na koniec lipca wyniosła 857.61 punktów –  1.97 proc. niżej niż przed rozpoczęciem pierwszego miesiąca wakacji. Nienajlepsza sytuacja na warszawskim parkiecie i coraz gorsze nastroje w przemyśle przekreśliły szanse na odbudowę wartości przez GIP60 i sprowadziły go na najniższy poziom od początku roku.

Analitycy z DSR podsumowali Giełdowy Indeks Produkcji (GIP) za miesiąc lipiec. Więcej w poniższym komunikacie.

DR Maciej Zaręba z DSR – analityk i współtwórca GIP podaje: „W pierwszej połowie tego roku najlepszą inwestycją okazały się akcje spółek z indeksu SWIG80, którego wartość wzrosła w tym czasie o 11.8 proc., podczas gdy indeks WIG wzrósł o 4.3 proc., a WIG20 o 2.2 proc. Również druga połowa roku zaczęła się najkorzystniej właśnie dla małych spółek. W lipcu SWIG80 powiększył swoją wartość o kolejne 1.2%, i jako jedyny utrzymał się nad kreską. Indeks szerokiego rynku WIG stracił w lipcu 0.9 proc., a indeksy największych (WIG20) i średnich (MWIG40) spółek stopniały odpowiednio o 2.2 proc. i 3.2 proc.”

Mogłoby się wydawać, że jest to dobry czas dla spółek z GIP60, których znaczna część pochodzi z indeksu SWIG80, ale niestety jest zgoła inaczej i akcje polskich spółek produkcyjnych od dłuższego czasu są jednymi z najsłabszych na warszawskim parkiecie.

Większość branż pod kreską

Najsilniej nad spadkiem wartości GIP60 w lipcu pracowały spółki z branży meblarskiej, których akcje straciły na wartości średnio 7.01 proc. m/m, ale także producenci materiałów budowlanych (-6.92 proc.), spółki motoryzacyjne (-6.37 proc.) i spółki branży tworzyw sztucznych (-5.26 proc.). Pozytywnie na indeks oddziaływały w tym czasie akcje spółek farmaceutycznych (+11.06 proc. m/m), przede wszystkim dzięki imponującemu wzrostowi na akcjach spółki BIOTON S.A. na poziomie 38.16 proc. m/m, co dało jej tytuł zwycięzcy lipcowego rankingu GIP60. Drugie miejsce przypadło spółce LUBAWA S.A. (13.85 proc. m/m), natomiast na trzecim miejscu uplasowała się spółka BORYSZEW S.A. (11.75 proc. m/m).

BIOTON to znany polski producent leków, który nie  po raz pierwszy wyróżnia się na tle pozostałych spółek z Giełdowego Indeksu Produkcji. Tym razem na cenę akcji spółki niemały wpływ miały pozytywne rekomendacje analityków, którzy docenili dobre wyniki spółki, ale także potencjał związany z wprowadzeniem do portfela analogów insuliny i współpracę z firmą Yifan Pharmaceutical, zapewniającej pełne finansowania tego projektu. Spółka ma za sobą okres intensywnej reorganizacji i optymalizacji struktury całej grupy kapitałowej. Działania te pozwoliły jej ustabilizować sytuację finansową, co zostało docenione przez rynek.

LUBAWA S.A. to wieloletni polski producent technicznych tkanin powlekanych, namiotów, hełmów i kamizelek kuloodpornych oraz zapór przeciwpowodziowych, a nawet łodzi ratowniczych. W związku z tym odbiorcami produktów spółki są głównie służby mundurowe, ale bogate portfolio sprawia, że spółka znajduje odbiorców także w branży turystycznej. Informacja o nowych zamówieniach na kamizelki kuloodporne z KGP, oddziaływała silnie na cenę akcji spółki, od połowy czerwca niemal do końca lipca.

BORYSZEW jest jedną z największych grup przemysłowych w Polsce, specjalizującej się w produkcji komponentów do samochodów, ale także w przetwórstwie metali niezależnych i chemii przemysłowej. To największy polski producent w branży motoryzacyjnej i największa prywatna grupa kapitałowa w Polsce, która posiada 38 zakładów produkcyjnych i centrów R&D, zlokalizowanych na kilku kontynentach. Kolejny sygnał zwiastujący powiększenie się grupy to przejęcie spółki Impexmetal S.A., który stał się głównym kołem zamachowym wzrostu ceny akcji BORYSZEWA w lipcu.

Przemysł zwalnia tempo

Najwięcej polskich spółek produkcyjnych notowanych w ramach Giełdowego Indeksu Produkcji pochodzi z indeksu SWIG80, a jednak od początku kwietnia GIP60 systematycznie traci na wartości. Gdzie zatem należy poszukiwać źródeł słabości akcji polskich spółek produkcyjnych? Wskaźnik PMI® od drugiej połowy 2018 roku sygnalizuje spowolnienie w polskim sektorze przemysłowym, a od kwietnia konsekwentnie spada w dół, co skorelowało się z przeceną akcji polskich spółek produkcyjnych. Jednak to jeszcze nie wszystko, bo o ile do niedawna twarde dane nie podzielały negatywnego obrazu sytuacji w polskim przemyśle, o tyle w czerwcu sytuacja uległa zmianie i GUS zaanonsował spadek produkcji przemysłowej o 2.7 proc. r/r (-5.9 proc. m/m), co nie umknęło uwadze inwestorów.

Czerwcowy wynik produkcji przemysłowej po części mogą tłumaczyć efekt kalendarzowy (2 dni robocze mniej niż przed rokiem) oraz wyjątkowo niesprzyjająca pogoda (najcieplejszy czerwiec w historii badań temperatury w tej części świata). Ale nawet biorąc poprawkę na oba czynniki należy stwierdzić, że spowolnienie w przemyśle stało się faktem, a spowolnienie w Niemczech zaczęło wpływać na sektory eksportowe (m.in. branża motoryzacyjna i meblarska). Nie przesądza to jeszcze kierunku w jakim gospodarka podąży w pozostałej części roku, ale rosnąca niepewność na rynku globalnym, która objawiła się we wzroście wartości złota, franka szwajcarskiego i innych tzw. bezpiecznych przystani inwestorów na niepewne czasy, nie wróży najszczęśliwszego scenariusza dla akcji polskich spółek produkcyjnych – podsumowuje Maciej Zaręba.

***

Giełdowy Indeks Produkcji to wspólne przedsięwzięcie firmy DSR, serwisu analitycznego „Produkcja.Expert” oraz Wydziału Informatyki i Zarządzania Politechniki Wrocławskiej.

Indeks obejmuje 60 spółek produkcyjnych notowanych na Rynku Podstawowym GPW i pokazuje zmianę nastrojów inwestorów w stosunku do spółek z branży produkcyjnej. Ze względu na precyzyjną analizę wyników poszczególnych przedsiębiorstw produkcyjnych indeks GIP może stanowić wiarygodny barometr faktycznego stanu sektora produkcyjnego.

Giełdowy Indeks Produkcji jest indeksem typu cenowego, więc przy jego kalkulacji nie uwzględnia się dochodów z tytułu dywidend. Za dzień bazowy (pierwszy dzień publikacji, w którym indeks przyjął wartość 1000) został uznany dzień 1 stycznia 2016 roku.

www.dsr.com.pl

Tradycyjni sprzedawcy w starciu z e-commerce. Kto wygra walkę na innowacje?

Tradycyjni sprzedawcy w starciu z e-commerce. Kto wygra walkę na innowacje?

Interaktywne lustra, nowatorskie koszyki – tak tradycyjni sprzedawcy walczą o klienta, który coraz chętniej robi zakupy w sieci, a co za tym idzie, rzadziej odwiedza salony sprzedaży. Sklepy internetowe nie pozostają dłużne, wprowadzając kolejne udogodnienia i usługi. Na handlowym wyścigu zbrojeń najbardziej zyskują dopieszczeni jak nigdy wcześniej klienci.

Dynamiczny rozwój rynku e-commerce to dla tradycyjnych sprzedawców ogromne wyzwanie. Z danych opublikowanych przez PwC wynika, że 17 proc. Polaków kupuje za pomocą smartfona przynajmniej raz w tygodniu, a 47 proc. deklaruje chęć robienia zakupów spożywczych online. Z raportu “Polacy na zakupach” dowiemy się również, że już teraz 23 proc. respondentów zamawia przez internet produkty pierwszej potrzeby, a 37 proc.  zamierza to robić w przyszłości. Utrata klientów, którzy zamiast szukać produktów na sklepowych półkach, wolą z domowego zacisza zamówić je przez internet, dla tradycyjnych sprzedawców oznacza nie tylko malejące przychody, lecz w niektórych przypadkach nawet utratę płynności finansowej i zakończenie działalności.

Firmy, które zbudowały swój model biznesowy na tradycyjnych punktach sprzedaży, nie poddadzą się bez walki, wiedzą bowiem doskonale, że spora część społeczeństwa woli przyjrzeć się ofercie z bliska lub najzwyczajniej w świecie czerpie przyjemność z wypraw do świątynek konsumpcjonizmu. Aby zachować konkurencyjność, o takich klientów należy walczyć ze wszystkich sił. A jak to robić, jeśli nie poprzez wdrażanie atrakcyjnych innowacji? To dlatego coraz więcej firm trudniących się sprzedażą fizyczną inwestuje na potęgę w nowe technologie i poszukuje kreatywnych rozwiązań zwiększających satysfakcję klienta.

Tajemnicze koszyki Sephory

Niedawno internet obiegło zdjęcie nietypowego wyposażenia sklepu z perfumami, zdaniem ekspertów idealnie oddające to, czym jest nowoczesne podejście do tworzenia prokonsumenckich innowacji. Przedstawia od dwa rodzaje koszyków zakupowych: czerwone – przeznaczone dla osób zainteresowanych pomocą sprzedawcy, i czarne – przeznaczone dla klientów, którzy wolą robić zakupy samemu i nie życzą sobie zbędnego kontaktu z pracownikami. Udało się nam dowiedzieć, że wprowadzono je do użytku w ramach testowego projektu w wybranych perfumeriach Sephory w Kanadzie i Rumunii. W oparciu o ewaluację projektu ma zostać podjęta decyzja o umieszczeniu podobnych koszyków w innych krajach.

O to, w jaki sposób powstają tego typu rozwiązania, zapytaliśmy Irka Piętowskiego, konsultanta innowacji z firmy DT Makers, specjalizującej się w projektach realizowanych metodą design thinking. – Wszystko zaczyna się od pogłębionego wywiadu, poznania klienta i zbadania jego potrzeb. Tak prawdopodobnie było i w tym przypadku. Twórcy projektu dowiedzieli się, że część klientów narzeka na nachalność sprzedawców, podczas gdy reszta ceni sobie ich pomoc. Jak rozwiązać taki problem? Najlepiej poprzez burzę mózgów, na której pada setki pomysłów. Kolejny etap to prototypowanie. To dzięki niemu dowiadujemy się o aspektach, które wymagają udoskonalania – wyjaśnia Piętowski.

Z jego doświadczenia wynika, że przy realizacji projektów metodą design thinking na światło dzienne wychodzą najróżniejsze problemy, a powstające w procesie kreatywnym rozwiązania bywają tak oryginalne, że nie powstydziliby się ich najwięksi wynalazcy. Nic więc dziwnego, że na Zachodzie takie marki jak Carrefour, Tesco czy Zara, zachęcone efektami, korzystają z design thinking coraz częściej. – Sprzedawcy detaliczni sięgają po kreatywne metody rozwiązywania problemów, ponieważ rozumieją wagę customer experience. Trudno zadowolić klienta, jeśli nie zbada się jego zachowań na najgłębszym poziomie, wczuwając się w jego życiową sytuację, potrzeby i pragnienia. Dopiero poznawszy człowieka w ten sposób, możemy właściwie dopasować rozwiązanie. Nie zawsze musi to być nowa, kosztowna technologia. Genialne innowacje to również te proste i niskobudżetowe. Ważne, aby trafiały w punkt – dodaje Irek Piętowski.

Ten punkt widzenia znajduje odzwierciedlenie w badaniach Adobe. Okazuje się, że firmy, które kierują się filozofią designu, świadomie stawiają klienta na pierwszym miejscu. 46 proc. spośród największych organizacji tego typu powołuje się na więź emocjonalną z klientem jako definiującą cechę zaawansowanego projektowania. Co ciekawe, aż 50 proc. firm określanych mianem design-led chwali się rosnącą liczbą lojalnych klientów. W przypadku Sephory wdrażanie innowacji mających zwiększyć komfort klienta jest szczególnie istotne, gdyż jak podaje PwC, leki i kosmetyki kupuje w sieci aż 75 proc. konsumentów. Przekonanie do siebie niewielkiej części tej grupy to prawdziwa mission impossible. Przy bieżącym tempie rozwoju rynku e-commerce utrzymanie obecnego klienta to już ogromny sukces.

Lustereczko, powiedz przecie…

Z problemem migracji klientów do e-sklepów boryka się również branża odzieżowa. Według PwC to właśnie ubrania i obuwie są najczęściej kupowanymi w sieci produktami. Z raportu “Polacy na zakupach” wynika, że w takie produkty zaopatruje się online aż 79 proc. respondentów. Są to potencjalni klienci tradycyjnych sklepów odzieżowych, które robią wszystko, by przyciągnąć ich do siebie. “Wszystko” oznacza m.in. eksperymentowanie z takimi technologiami, jak wirtualne lustra, dzięki którym za zakupy zapłacimy już w przymierzalni. Niedawno w warszawskim centrum handlowym Blue City futurystyczne rozwiązania firmy Abyss Glass testowała sportowa marka 4F. Klienci jej sklepu w przygotowanych na tę okazję wirtualnych przymierzalniach mogli zapłacić za wybrane produkty, wpisując kod BLIK bezpośrednio na taflach luster. Jest to możliwe dzięki technologii RFID, która automatycznie rozpoznaje ubrania wnoszone do przymierzalni i wyświetla je na urządzeniu. Wszystko odbywa się bez udziału kamer, które w takich miejscach jak przymierzalnie są z oczywistych powodów nie do zaakceptowania.

Dzięki lustrom Abyss Glass klienci sklepu mogą również domówić odpowiedni rozmiar ubrania lub zapoznać się ze spersonalizowaną ofertą dodatków, automatycznie dopasowaną do przymierzanych elementów garderoby, i poprosić obsługę o ich przyniesienie. Lustra mają również wyświetlać informację o materiale, z jakiego wykonane jest ubranie, o kolekcji oraz cenie.

O to, jak narodził się pomysł na produkt, który jak żaden inny wzbudza zainteresowanie marek modowych, spytaliśmy jego twórcę, Arkadiusza Adamka. – Wszystko zaczęło się w 2015 roku. Przeglądając internet, natrafiliśmy na rozwiązanie oferowane przez holenderskiego majsterkowicza, który instruował, jak zbudować interaktywne lustro do zastosowania domowego. Zainteresowaliśmy się tematem i zaczęliśmy analizować rynek. Okazało się, że w tamtym czasie nie był to ogólnodostępny popularny produkt, który można było po prostu kupić – wspomina Adamek.

Mobilizacja sił po stronie tradycyjnych sprzedawców detalicznych nie została bez odpowiedzi. Na innowacje prześcigają się również firmy z branży e-commerce, lecz przede wszystkim konkurują one między sobą, dokładając wszelkich starań, aby zwiększyć obroty oraz pulę stałych klientów. Walka o konsumenta przyzwyczajonego do robienia zakupów w punktach handlowych zeszła na drugi plan. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że poziom smartfonizacji społeczeństwa oraz cyfrowej dojrzałości Polaków samoistnie nakręca rozwój całej branży. Niemniej, w trosce o rynkową pozycję internetowi sprzedawcy dwoją się i troją, aby dopracować oferowane przez siebie usługi. Najlepszym tego przykładem jest polska firma Muscat, o której mówi się, że customer experience ma opanowane do perfekcji.

Domowa Przymierzalnia

Na pierwszy rzut oka widać, że jej pomysł na biznes tkwi w prostocie. Ta polska marka sprzedaje okulary – stylowe, a zarazem w rozsądnych cenach. Każdy egzemplarz jest ręcznie robiony, więc w porównaniu z sieciówkami optycznymi Muscat oferuje klientom znacznie solidniejszy produkt. Doskonała oferta na nic by się jednak nie zdała, gdyby nie wyjątkowy model sprzedaży internetowej. Jego kluczowym elementem jest domowa przymierzalnia – usługa, którą mogą się pochwalić tylko liderzy e-commerce branży modowej.

Jak to wygląda w praktyce? Po odwiedzeniu sklepu internetowego Muscat można wybrać 5 modeli oprawek, które chcemy przymierzyć w domu. Mamy na to 5 dni, a przymiarka jest bezpłatna i nie zobowiązuje do zakupu. Potencjalny przyszły klient otrzymuje darmową paczkę z zestawem produktów. W ten sposób może obejrzeć okulary z bliska i ocenić ich wykonanie – podobnie jak podczas wizyty w punkcie sprzedaży. Usługa jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom klientów, którym brakuje czasu na odwiedzenie salonu lub nie czują się komfortowo, przymierzając okulary w czyimś towarzystwie. Uruchomienie jej stało się możliwe dzięki outsourcingowi logistyki do zewnętrznego operatora – firmy Omnipack – który w pełni skoordynował ten proces. Sprawne konfekcjonowanie i przygotowywanie zestawów do przymiarki sprawia, że okulary trafiają do zainteresowanych w kolejny dzień roboczy po dokonaniu zamówienia. – Ze względu na zainteresowanie Domową Przymierzalnią, rotacja produktów jest bardzo duża. Dlatego w magazynie Omnipack stworzyliśmy specjalne stanowisko dedykowane tej marce. Powołaliśmy również zespół, który zajmuje się wyłącznie jej obsługą. W specjalnie zaprojektowanych kuwetach przechowujemy wszystkie modele, a sama konstrukcja regału dostosowana jest do okularów. Dzięki temu możemy łatwo reagować na zmienne wolumeny w ciągu dnia, optymalizując pod ich kątem dostawę przesyłek. Tak zaplanowany proces spełnia swoje zadanie, szczególnie gdy kurier odbiera je co kilka godzin – tłumaczy jak za kulisami wygląda obsługa wymagającego klienta Rafał Szcześniewski, COO i założyciel Omnipack.

Siła sklepu internetowego Muscat tkwi w doskonale zorganizowanych i działających jak szwajcarski zegarek procesach logistycznych. Już niebawem jego klienci, obok Domowej Przymierzalni, będą mogli skorzystać z same day-delivery (dostarczenie przesyłki w dniu zamówienia). To kolejna usługa premium, która na Zachodzie cieszy się sporą popularnością. W Polsce zainteresowanie nią nadal rośnie, jednak wciąż daleko nam takich państw, jak Niemcy, Wielka Brytania czy USA.

W pogoni za nowatorskimi rozwiązaniami, zarówno u sprzedawców tradycyjnych, jak również internetowych, widoczny jest wspólny aspekt. Jest nim klientocentryczność. Innowacje, którym brakuje tego pierwiastka, skazane są na porażkę. Wejść w buty klienta i zrozumieć jego potrzeby to misja, która dla sprzedawców detalicznych jest dziś bardziej istotna, niż kiedykolwiek wcześniej, a dzięki nowym technologiom również zaspokojenie tych potrzeb wydaje się być łatwiejsze. Tymczasem praktyka pokazuje, że potrafią to zrobić tylko najlepsi i to oni w najbliższych latach rozdawać będą karty.


DT Makers to firma konsultingowo-szkoleniowa. Jej zespół tworzą konsultanci innowacji i trenerzy Design Thinking. Jest pionierem w zastosowaniu odkryć ekonomii behawioralnej do projektowania nowatorskich rozwiązań. Jako pierwsza w Polsce wykorzystała metodę Design Thinking do stworzenia innowacyjnego sposobu rekrutacji pracowników.

Kontakt dla mediów:

Marcel Płoszczyński
Konsultant ds. Public Relations
E: marcel@ploszczynski.pl
M: 884 343 854

Firma na wyższych obrotach – SAP dla branży motoryzacyjnej.

Przemysł motoryzacyjny, jeden z największych sektorów gospodarki na świecie, pod względem przychodów charakteryzuje się wysokimi oczekiwaniami jakościowymi i różnorodnością procesów. Ogromna złożoność produktów i presja silnej, międzynarodowej konkurencji wymusza na firmach w łańcuchu dostaw wypracowanie wydajniejszych procesów logistycznych. Dlatego kluczową rolę odgrywają tu nowe technologie i systemy informatyczne. Mają one zapewnić płynną komunikację, sprawne przetwarzanie danych i bieżącą aktualizację: od przydziału, magazynowania surowców lub komponentów, po produkcję oraz dostawy.

Obecnie dodatkową siłą napędową dla rozwoju i transformacji branży są 4 główne megatrendy rynkowe: elektryfikacja, łączność, współdzielenie i autonomia pojazdów. Aby sprostać nowym wyzwaniom, producenci oraz uczestnicy łańcucha dostaw potrzebują zintegrowanych narzędzi do zarządzania procesami opartymi o platformę z pionowymi funkcjami i możliwością konsolidacji danych.

Wyznacznikiem bezproblemowej pracy jest stworzenie jednolitego środowiska informatycznego dla wszystkich funkcjonujących systemów, zarówno wewnątrz firmy jak i wśród zewnętrznych Partnerów biznesowych.

Branża motoryzacyjna jest doskonałym przykładem postępującej transformacji cyfrowej. Nabiera rozpędu i zmienia wymagania względem systemów do zarządzania adekwatnie do aktualnych potrzeb rynku. Oprogramowanie ERP musi zatem efektywnie i zwinnie integrować nie tylko dane, ale zespoły ludzkie oraz posiadać możliwość łączenia się z ekosystemami partnerów biznesowych i wykorzystywania serwisów zewnętrznych.

 

 

Cyfrowy fundament dla rozwoju

Oferowane przez SUPREMIS rozwiązanie uzupełnia lukę w łańcuchu dostaw branży motoryzacyjnej. SAP Business One to nie tylko ERP do kontroli wszystkich obszarów biznesu. To także platforma rozwiązań, pozwalająca na dostosowanie się do coraz szybciej zmieniających się warunków rynkowych.

 

 

Rozwój biznesu wymaga elastycznego rozwiązania, które umożliwi dostęp do najnowszych technologii i zapewni natychmiastowe reagowanie na zmiany oraz wykorzystywanie pojawiających się szans. Ważna jest szybkość przetwarzania danych, możliwości analityczne. Wszystko przy zachowaniu standardów wymaganych w łańcuchu dostaw branży motoryzacyjnej (SCM).

Oprogramowanie rozwijane już od siedemnastu lat stanowi obecnie stabilną platformę do rozwoju inteligentnych przedsiębiorstw głównie z sektora MŚP. Dzięki licznym rozszerzeniom (add-ons), zdolności współpracy z innymi systemami (integracje), a także wbudowanym narzędziom deweloperskim, jest kompleksowym systemem z szerokimi możliwościami adaptacji do wymagań branżowych.

SAP Business One wyposażony jest w szynę danych pozwalającą na integrację i przesyłanie danych w otoczeniu biznesowym firmy. Umożliwia współpracę z aplikacjami do zarządzania specjalistycznym sprzętem, magazynem, spedycją, platformami partnerów biznesowych lub portalami usługowymi.

System przewiduje pracę ponad 500 użytkowników jednocześnie na jednej bazie danych. Może być implementowany również w oddziałach dużych koncernów zatrudniających zwykle o wiele więcej osób. Z kolei skalowalność, łatwa konfiguracja i stosunkowo szybkie wdrożenie sprawia, że doskonale sprawdza się również w firmach poszukujących dopiero takich rozwiązań.

 

Wszechstronny system dla branży motoryzacyjnej

Dzięki rozwiązaniom certyfikowanym przez SAP, Beas Manufacturing i Beas SCM firmy Boyum IT Solutions, SAP Business One stał się jednym z najbardziej wszechstronnych systemów klasy ERP na rynku. Wdrożenie usprawnia działania i zwiększa konkurencyjność, jednocześnie umożliwiając pracę w jednolitym środowisku. Natomiast dużym koncernom pozwala na szybką implementację komplementarnego systemu w spółkach powiązanych i oddziałach zagranicznych.

Oto niektóre z dodatkowych funkcjonalności, które zapewnia Beas Manufacturing dla SAP Business One

  • zarządzanie kontrolą jakości,
  • zarządzanie produkcją i jej rozliczaniem,
  • zarządzanie zleceniami produkcyjnymi,
  • planowanie zapotrzebowania materiałowego,
  • kalkulacje wstępne, alternatywne i końcowe,
  • zaawansowane harmonogramowanie (APS)

 

 

Beas Manufacturing dla SAP Business One oferuje funkcje, które umożliwiają niezbędne testy jakości podczas przepływu materiału, począwszy od pierwotnych zakupów aż do wysyłki towaru.

System we współpracy z APS na pewno zwróci uwagę wszystkich menedżerów firm produkcyjnych, gdzie parametrami krytycznymi w procesie tworzenia wartości są:

  • realizacja zamówienia,
  • terminy realizacji,
  • okresy przejściowe,
  • alokacje zdolności,
  • dostępność zasobów.

Poprzez wizualizację graficzną i porównanie wszystkich działań z zasobami, uzyskuje się wysoki poziom przejrzystości, akurat kiedy tego potrzebujemy.

Ze strony użytkownika systemu należy zwrócić uwagę na wygodę pracy w jednej aplikacji dzięki dołączeniu do standardowego menu kolejnych zakładek z dodatkowymi funkcjonalnościami.

Z kolei Beas SCM Automotive wspiera specyficzne parametry zamówienia sprzedaży, a także zarządzanie zleceniami zakupu (w tym umowami ramowymi) oraz wszystkie zautomatyzowane transakcje zgodnie z normami branżowymi EDI – VDA, Odette, EDIFACT i ANSI X.12. Dodatek SCM jest dostosowany do potrzeb branży motoryzacyjnej, przedsiębiorstw z własną produkcją, a także operatorów logistycznych i firm handlowych. Dostawa produktów może być realizowana poprzez zwalnianie ręczne lub elektronicznie na podstawie umów ramowych.

 

Potencjał SAP Business One jako narzędzia do zarządzania nowoczesną firmą w pełni eksponuje projekt dla MAN Diesel & Turbo SE – wiodącego na świecie producenta silników wysokoprężnych i maszyn wirnikowych stosowanych w transporcie morskim i maszynach stacjonarnych. Firma wdrożyła rozwiązanie w 80 oddziałach na świecie, dzięki czemu usunęła ręczne przetwarzanie około 270 000 ofert i zamówień, oszczędzając czas i zyskując pełen wgląd w operacje firmy w każdym oddziale. Zdecentralizowane projekty powiodły się dzięki lokalnym wersjom oprogramowania dostosowanym do krajowego prawa. Poza tym istotnym faktem przy wyborze systemu był producent, który inwestuje w rozwój produktu i integruje pojawiające się nowe technologie, gwarantując tym samym stabilny rozwój biznesu.

Wszechstronność SAP Business One zdecydowała również o jego funkcjonowaniu u brytyjskiego dystrybutora SUZUKI z 400 punktami sprzedaży w kraju. W przypadku tej firmy głównymi atutami SAP Business One stały się zdolności analityczne w czasie rzeczywistym oparte o platformę SAP HANA i możliwość pracy w chmurze.

 

Podsumowanie

SAP Business One jako oprogramowanie klasy ERP wspiera procesy biznesowe małych i średnich firm, a także oddziałów oraz dostawców dużych koncernów. Dzięki rozszerzeniom branżowym i możliwościom integracyjnym, system wspiera zarządzanie w wielu branżach. Jego łatwość wdrożenia i elastyczność czynią go idealnym dla firm zatrudniających zarówno kilku, jak i kilkuset pracowników. Rozszerzenie jego standardowych funkcjonalności o Beas Manufacturing i Beas SCM Automotive sprawia, że staje się kompleksowym i elastycznym rozwiązaniem dla firm z łańcucha dostaw w branży motoryzacyjnej do zarządzania wszystkimi kluczowymi obszarami.

 

Elżbieta Haber

Tomasz Turmowicz

www.supremis.pl

 

Sente wspiera lidera dystrybucji spożywczej – wdrożenie systemu ERP w Mastermedii

Mastermedia jest polską firmą handlową, eksportującą produkty spożywcze do Europy Zachodniej, właścicielem sieci Food Plus, laureatem Diamentów Forbesa. Firma znalazła się na prestiżowej liście „1000 Companies to Inspire Europe” przygotowanej przez Giełdę Papierów Wartościowych w Londynie oraz na 60 miejscu rankingu 500 RP w kategorii eksport. Firma rozpoczęła realizację zwinnego projektu wdrożenia systemu ERP firmy Sente. Mastermedia będzie korzystać z rozwiązań Sente w zakresie zarządzania sprzedażą (obsługa zamówień pochodzących z platformy B2B), zakupami, finansami i księgowości oraz controllingiem i informacją zarządczą.

Lider rynku

Mastermedia jest jednym z największych dystrybutorów polskiej żywności na terenie Wysp Brytyjskich oraz Niemiec, Holandii i Irlandii. Firma zatrudnia 630 pracowników, posiada 2 centra dystrybucyjne w Polsce oraz 5 magazynów przeładunkowych (Wielka Brytania, Holandia, Irlandia). Odbiorcami firmy są sklepy detaliczne lub ich sieci. Mastermedia ma w swojej ofercie prawie 10 000 pozycji i stale poszerza asortyment. Mastermedia posiada sieci sklepów franczyzowych – Food Plus – pierwszą polską sieć franczyzową, zrzeszającą pod wspólnym szyldem prawie 200 sklepów spożywczych na terenie Anglii, Szkocji, Walii, Niemiec i Holandii.

Firma poszukiwała rozwiązania, które pozwoli poprawić efektywność pracy w całej organizacji, poprzez zintegrowanie procesów operacyjnych w firmie i zautomatyzowanie wybranych zagadnień biznesowych. Obecne rozwiązanie nie pozwala na zachowanie wystarczającej, w stosunku do skali działania, integralności i odpowiedniej szybkości przepływu danych, które pochodzą z obszarów, takich jak: sprzedaż, logistyka, reklamacje, finanse i księgowość itd.

Jak podkreśla Krzysztof Piech, Dyrektor Logistyki / IT w Mastermedii, który pełni rolę Product Ownera w projekcie wdrożeniowym, wybór systemu informatycznego jest bardzo złożoną kwestią:

“Wybór firmy, która ma wprowadzić zmianę w obszarze tak kluczowym dla każdej organizacji, jaką stanowi system informatyczny, nigdy nie był i nie będzie łatwy. Można wręcz powiedzieć, że staje się on trudniejszy wraz z realnym wzrostem, wynikającym z  przyspieszonego rozwoju technologii, znaczenia oprogramowania w planowaniu strategii budowania przewagi konkurencyjnej. Trudność też tkwi w tym, że wybór systemu ERP jest dokonywany na kilka lat i jego zmiana, w wypadku błędnej decyzji, wymaga dużego zaangażowania, kapitału i czasu. Nie ma, w gruncie rzeczy, jednego, ważącego więcej niż inne, kryterium, aby wybrać taki a nie inny system ERP. Uwzględnić trzeba wiele złożonych aspektów wiążących się z wyborem odpowiedniego systemu ERP m.in. jego cenę, gwarantowany serwis, metodologię pracy przyszłego partnera informatycznego, architekturę i technologię systemu, posiadane doświadczenie we wdrożeniach, to na ile system pokrywa już zdefiniowane potrzeby klienta, na ile jest otwarty lub zamknięty oraz, co niemniej ważne, ludzi z jakimi będzie się współpracować przez kilka najbliższych lat, gdyż truizmem jest powiedzenie, że projekt informatyczny nigdy się nie kończy tylko przechodzi w kolejne, coraz bardziej zaawansowane fazy. “

Na wybór Sente jako partnera w realizacji projektu wdrożeniowego w Mastermedii przyczyniło się kilka aspektów:

“W systemie Sente i w ludziach, którzy ten system tworzą, znalazłem to, czego poszukiwałem: harmonijną mieszankę wcześniej wymienionych składników. Dodatkowo ważnym kryterium decyzyjnym była możliwość dalszego rozwoju systemu przez własny zespół programistów w spółce Mastermedia, co daje mi to, co wyjątkowo cenię – pewną swobodę i niezależność na przyszłość.”

Złożony projekt w zwinnym podejściu

Projekt realizowany jest w metodyce zwinnej. Pierwszym etapem współpracy był sprint analityczny, podczas którego zdefiniowana została lista przypadków użycia systemu – czyli to, jak nowe rozwiązanie będzie wspierało procesy biznesowe firmy. Zakres zdefiniowany podczas prac analitycznych obejmuje wszystkie obszary działalności Mastermedii.

Charakter pracy całego zespołu opiera się na 3-tygodniowych sprintach oraz ciągłej współpracy wszystkich osób zaangażowanych we wdrożenie. Zespół deweloperski na koniec każdego sprintu spotyka się z Product Ownerem i wszystkimi interesariuszami projektu, aby omówić oraz odebrać zrealizowane prace w kończącym się cyklu i zaplanować działania na kolejny okres.

Ścisła współpraca w projekcie sprawia, że mimo złożonego zakresu wdrożenia, kierunek prac wdrożeniowych jest stale monitorowany. Weryfikacja postępu prac w krótkich iteracjach ułatwia kontrolę zakresu projektu, ponieważ istnieje możliwość odbierania i akceptacji mniejszych części systemu, który w efekcie końcowym będzie stanowił docelowe rozwiązanie, realizujące cele biznesowe w Mastermedii.

Zakończenie projektu wdrożeniowego planowane jest na IV kwartał 2019 roku.