Onboarding w it – dlaczego jest ważny i jak skutecznie wdrożyć nowego pracownika

Najlepsze doświadczenia onboardingowe pracowników rodzą się z entuzjazmu, otwartości i dobrego planu. Każdy program onboardingowy powinien uwzględniać kreowanie poczucia przynależności nowego członka zespołu, zwłaszcza w czasie, gdy kawałek świata działa w trybie home office. Onboarding, w którym nowy pracownik jest bombardowany potężną dawką informacji czy skomplikowanych technologii używanych w firmie nie brzmi jak dobry plan na przywitanie. To jaki jest dobry plan? Na co zwrócić uwagę podczas przyjmowania pracownika do firmy? I dlaczego onboarding jest ważny zwłaszcza w IT?

Onboarding w IT jest szczególnie istotnym procesem, bo branżę charakteryzuje duża rotacja pracowników, a każdy specjalista jest na wagę złota. Firmom IT zależy na tym, aby pracownik dobrze czuł się w zespole, był zaangażowany i lojalny tj. zależy im na utrzymaniu pracownika w firmie jak najdłużej. Skąd to wiemy? Z doświadczenia i badań.

  • Raport LinkedIn z 2018 r. dotyczący rotacji pracowników w poszczególnych branżach (1) podaje branżę technologiczną i oprogramowania jako tę o najwyższym współczynniku rotacji – 13,2% (drugie miejsce zajął handel i produkty konsumpcyjne – 13% a kolejne media i rozrywka z 11,4%).  
  • W zestawieniu firmy Aon z 2020 roku dla USA sektor technologiczny znalazł się na trzeciej pozycji ze wskaźnikiem rotacji na poziomie 21,3% za handlem i e-commerce – 30,7% oraz rozrywką i mediami – 22,6% (2).

Jak do tego tematu ma się onboarding nowego pracownika?

Z raportów dowiadujemy się, że dobrze przeprowadzony proces onboardingu poprawia wskaźnik retencji pracowników, czyli zdolności firmy do zatrzymania ich w swoich szeregach. Jednocześnie niedbały lub żaden może zniechęcić nowych członków zespołu do pozostania w firmie dłużej.

  • W raporcie Brandon Hall Group The True Cost of a Bad Hire czytamy, że organizacje z silnym procesem onboardingu poprawiły retencję nowych pracowników o 82%, a produktywność wzrosła o 70% (3).
  • Ankieta Digitate wykazała, że nowi pracownicy, którzy nie mieli pozytywnych doświadczeń w procesie onboardingu byli 2 razy bardziej skłonni do szukania nowej pracy w niedalekiej przyszłości (4).

Zalety onboardingu są jasne. Pierwsze wrażenie można wywrzeć tylko raz. Onboarding to pierwsze zetknięcie pracownika z kulturą firmy, które jest takim pierwszym wrażeniem, trudnym do zatarcia przez długi czas. Warto więc przyjrzeć się mu bliżej, poznać dobre praktyki onboardingu pracownika i przygotować checklistę zadań, które będziemy odhaczać, wdrażając każdego nowego członka zespołu.

Co to jest onboarding?

Onboarding pracownika to proces, w którym pracownik jest zapoznawany ze społecznymi, technicznymi i wydajnościowymi aspektami swojej nowej pracy. Celem onboardingu jest przystosowanie nowo zatrudnionego do miejsca pracy, poprawa jego efektywności i satysfakcji z pracy oraz utrzymanie go w firmie. To skondensowanie tego, czym jest onboarding do krótkiej definicji. W ramach procesu nowy pracownik uczy się o postawach, kompetencjach, kulturze firmy, oczekiwaniach menedżerów wobec zespołów i zachowaniach wymaganych w organizacji, aby ta sprawnie funkcjonowała.

Co firmie i pracownikowi daje dobrze przeprowadzony onboarding?

Zmniejszenie rotacji pracowników i poprawa retencji

Redukcja rotacji i wzmocnienie retencji – takie, wspomniane już wyżej, zalety onboardingu mają poparcie w statystykach.

  • Click Boarding w swoim zestawieniu podaje, że 69% pracowników, którzy przeszli przez dobry proces onboardingu, bardziej prawdopodobnie zwiąże się z firmą na trzy lata (5).

Aklimatyzacja pracownika

Aklimatyzacja pracownika w firmie jest dla niego bardzo ważna – nie tylko potrzebuje on zrozumieć, jaka jest jego rola w firmie, ale też jakie role pełnią ludzie wokół niego i na czyje wsparcie może liczyć. Ustalenie oczekiwań firmy wobec pracownika i pracownika wobec firmy rozwiąże wiele wątpliwości, które pojawiają po obu stronach wraz z zatrudnieniem nowego członka zespołu. Pracownik potrzebuje również narzędzi, które pomogą mu w codziennych obowiązkach. Poza tym:

  • Ponad ¼ nowo zatrudnionych pracowników odchodzi z firmy w ciągu pierwszych 90 dni (6).

Taki stan rzeczy może być efektem pozostawienia pracownika samemu sobie – sprawdzenia pracownika w myśl „skoku na głęboką wodę” – pamiętajmy jednak, że nie wszyscy są świetnymi pływakami. Zbombardowanie osoby ogromną ilością informacji i obowiązków to też droga do szybkiego wypalenia. I utraty pracownika.

  • Koszt utraty pracownika może sięgać 150% jego rocznego wynagrodzenia według szacunków Gallupa (7).

Do tego dołóżmy niższą produktywność firmy, utratę specjalistycznej wiedzy i spadek morale wśród reszty pracowników. Dobry onboarding może przynieść firmie wiele oszczędności.

Szybsze osiągnięcie produktywności pracownika

Im dokładniejsze jest wdrożenie nowego pracownika, tym szybciej może on przystąpić do pracy i osiągnąć produktywność. Jeśli onboarding pozostawia u pracownika wiele wątpliwości i pytań, to poświęci on dużo czasu na poszukiwanie odpowiedzi samemu lub z pomocą innych. Dobrym rozwiązaniem jest przygotowanie materiałów wprowadzających, które wyjaśnią mu funkcjonowanie firmy i jego rolę w zespole.

Zaangażowanie pracownika

Zaangażowanie – specjaliści HR wskazują zaangażowanie pracownika jako klucz do wysokiej retencji pracowników. Gdy pracownik zrozumie cele swoje i firmy oraz zobaczy, co organizacja ma mu do zaoferowania, będzie bardziej skłonny zaangażować się w swoją rolę i włączyć w kulturę firmy.

Zaangażowani pracownicy to pracownicy, którzy starają się pracować wydajnie każdego dnia, bo identyfikują się z celami organizacyjnymi firmy. Dla organizacji oznacza to wyższe zyski, niższy wskaźnik rotacji, lepszą jakość produktów, lepsze opinie klientów, niższy wskaźnik absencji pracowników.

Dobre praktyki w onboardingu

Każda firma układa plan wdrożenia pracownika według swoich potrzeb, celów i kultury organizacyjnej. Istnieje jednak kilka dobrych praktyk i ogólnych etapów procesu, które warto uwzględnić w swoim onboardingu.

Preboarding – doświadczenia pracownika przed pierwszym dniem pracy

Czas między zaakceptowaniem oferty pracy przez pracownika i jego pierwszym dniem to tzw. preboarding. Niektórzy uważają, że preboarding zaczyna się już od momentu umieszczenia oferty pracy, ponieważ wtedy kształtują się pierwsze doświadczenia potencjalnego pracownika z firmą. Mail lub krótka rozmowa telefoniczna wystarczą, aby przygotować pracownika do jego pierwszego dnia pracy i dać mu odczuć, że jest oczekiwanym członkiem zespołu. Preboarding można też wykorzystać do załatwienia spraw formalnych i papierkowych. Na tym etapie można pójść o krok dalej i wysłać pracownikowi pocztą pakiet powitalnych gadżetów wraz z harmonogramem jego pierwszego dnia pracy.

Pierwszy dzień pracy

Osoba odpowiedzialna za onboarding wita nowego pracownika i oprowadza go po biurze. Jeśli ma on przydzielonego opiekuna – on angażuje się we wdrożenie swojego podopiecznego. Przygotowuje też dla niego miejsce pracy oraz wszystkie potrzebne rzeczy – klucze, kody, hasła, badge, pakiet powitalny, jeśli nie został przekazany wcześniej, itp. Jeśli w firmie funkcjonuje ścieżka szkoleniowa dla pracowników – przewodniki, wskazówki dotyczące korzystania z urządzeń biurowych, oprogramowania, kanałów komunikacji – to dobry moment, żeby udostępnić ją pracownikowi. O co szczególnie zadbać w pierwszym dniu pracy nowego członka zespołu? O to, żeby czuł się komfortowo. Warto przedstawić wszystkich pracowników i opowiedzieć o ich rolach z firmie. Dobrym pomysłem będzie kawa lub lunch, do udziału w którym zostaną zaproszeni wszyscy pracownicy.

Pierwszy tydzień pracy

Ważne jest, aby w pierwszym tygodniu zaangażować nowego członka zespołu do zadań. Może czuć się nieco zagubiony, ale – i tu rola opiekuna – jeśli otrzymuje wsparcie od osoby, która jest gotowa odpowiadać na jego pytania i pomagać w aklimatyzacji, proces adaptacji do nowej roli przejdzie gładko. Warto umówić nowego pracownika na spotkanie z ważnymi osobami w organizacji, z którymi będzie współpracował. Kierownik działu, kierownicy innych działów, kluczowe osoby w zespole czy prezes – dzięki temu pracownik pozna lepiej strukturę organizacji, a przy okazji dowie się, kiedy, jak, gdzie i z kim planować spotkania. W pierwszym tygodniu rozwijane są cele krótko i długoterminowe oraz realizowane sesje szkoleniowe.

Pierwszy miesiąc pracy

Onboarding pracownika nie kończy się na pierwszych dniach od momentu, w którym stopa pracownika przekracza próg biura. Gdy nowy członek zespołu zaadaptuje się do swojej roli i środowiska firmowego, warto pracować nad jego rozwojem – opracowanie jego ścieżki kariery w firmie będzie elementem angażującym – i poczuciem przynależności do firmy – dobrym sposobem na realizację tego kroku jest organizacja imprez ogólnofirmowych lub spotkań w mniejszym gronie. Najważniejszy w tym czasie jest jednak feedback – rozmawiaj, jak pracownik czuje się w firmie, pytaj, czy ma wszystkie potrzebne zasoby, przyjmuj uwagi, jeśli je kieruje.

Jak długo trwa onboarding?

Zwykle programy onboardingowe trwają od jednego dnia do jednego miesiąca. W idealnym świecie taki proces mógłby trwać trzy miesiące, a nawet rok. Badania przeprowadzone już w 2008 roku (8) wykazały, że wydłużenie onboardingu do roku podnosi wskaźnik retencji, a pracownikom pomaga osiągnąć szybciej produktywność, poczucie komfortu w miejscu pracy i przynależności do organizacji. Monitorowanie postępów pracowników i regularny feedback pozwalają korygować ścieżkę rozwoju pracownika w firmie, jeśli zachodzi taka potrzeba.

Onboarding to długi i angażujący proces, w którym pracownik poznaje wszystkie aspekty swojej nowej roli i adaptuje się do niej. Szkolenie zawodowe, ustalanie celów, ale też poznanie kultury firmy i innych pracowników pomaga nowo zatrudnionemu szybko zaaklimatyzować się w nowym miejscu oraz pracować wydajnie i bezstresowo.

Autor artykułu: Katarzyna Jurczyk

Zobacz artykuł źródłowy

www.anegis.pl

Źródła:

  1. https://www.linkedin.com/business/talent/blog/talent-strategy/industries-with-the-highest-turnover-rates
  2. https://rewards.aon.com/en-us/insights/articles/2020/retail-sector-wages-are-rising-due-to-higher-employee-turnover-and-e-commerce-demand
  3. https://b2b-assets.glassdoor.com/the-true-cost-of-a-bad-hire.pdf
  4. What the CIO sees—that other people don’t, Digitate 2018
  5. https://www.clickboarding.com/18-jaw-dropping-onboarding-stats-you-need-to-know/
  6. https://www.hrdive.com/news/why-do-28-of-employees-quit-in-their-first-90-days-poor-onboarding-practi/441139/
  7. https://www.gallup.com/workplace/236294/millennials-job-hoppers-not.aspx
  8. Getting On Board, The Partnership for Public Service 2008

Czy zarządzanie produkcją za pomocą 1 systemu jest możliwe?

Rynek systemów informatycznych mających zastosowanie w przedsiębiorstwach produkcyjnych stale się powiększa. Do grona firm wdrażających technologie i rozwiązania Przemysłu 4.0 dołączają kolejne przedsiębiorstwa. Powodem jest najczęściej chęć zautomatyzowania niektórych procesów, zwiększenie efektywności produkcji i minimalizacji kosztów. Inwestycja w technologie Industry 4.0, jak każda inwestycja powinna przynieść jak największy zwrot z inwestycji. 

Wdrożenie kilku różnych systemów, odpowiedzialnych za planowanie i harmonogramowanie produkcji, wsparcie działu utrzymania ruchu, pobieranie danych z maszyn oraz realizację produkcji nie jest optymalną decyzją zarówno pod kątem finansowym jak i czasowym.

Czy nie lepiej byłoby wdrożyć 1 kompletny system, który w połączeniu z systemem ERP umożliwi zarządzanie wszystkimi obszarami związanymi z produkcją?

Istnieje wiele klas systemów, których zadaniem jest usprawnienie procesów produkcyjnych i okołoprodukcyjnych. Najpopularniejsze z nich to:

  • APS (Advanced planning and scheduling) – klasa systemów informatycznych umożliwiających planowanie produkcji w sposób automatyczny z wykorzystanie rozbudowanych algorytmów i funkcji celu, np. optymalizacja wykonywania operacji pod kątem minimalizacji przezbrojeń na danej grupie maszyn.
  • CMMS (Computerised Maintenance Management System) – klasa systemów informatycznych, których zadaniem jest wsparcie działu utrzymania ruchu. Umożliwiają między innymi automatyczne wezwania do awarii, tworzenie planów przeglądów i remontów maszyn oraz zbieranie i wizualizację danych i awariach i mikroprzestojach.
  • MES (Manufacturing Execution Systems) – jest narzędziem informatycznym, które służy do szeroko pojętego zarządzania produkcją. Umożliwia zbieranie danych z produkcji w czasie rzeczywistym, co ułatwia reakcję na błędy i niepożądane sytuacje.

Każdy z powyżej wymienionych systemów bez wątpienia wnosi wartość dodaną dla przedsiębiorstwa i umożliwia ciągłe doskonalenie produkcji zgodne z filozofią Kaizen i Lean Manufacturing. Wdrażając jednak te rozwiązania jako osobne oprogramowania zwyczajnie utrudniamy życie pracownikom produkcji i przede wszystkim kadrze IT. Bez wątpienie nie jest to również optymalny wybór pod kątem finansowym.

Czy nie prostsze byłoby wdrożenie jednego narzędzia, które umożliwia odpowiednie zaplanowanie, optymalizację, monitorowanie i rozlicznie produkcji?

Autorska platforma Lean Manufacturing System działająca na bazie sprawdzonego i działającego od wielu lat systemu SCADA-MES zawiera moduły, które usprawniają komunikację pracowników działów:

  • produkcji,
  • planowania,
  • utrzymania ruchu,
  • kontroli jakości,
  • zasobów ludzkich,
  • kadry kierowniczej.

Aplixcom SCADA – MES łączy się z systemem ERP w celu wymiany danych o wystawionych zleceniach produkcyjnych. Dane te można także wprowadzać do systemu ręcznie lub zaimportować z pliku xml.

Na wykresie Gantta planista ma możliwość odpowiedniego ułożenia planu produkcji, wykorzystując takie funkcje optymalizacyjne jak minimalizacja przezbrojeń, optymalizacja pod kątem dostępnego materiału czy minimalizacja przerw pomiędzy operacjami. Jeśli do systemu podłączone są maszyny, planista widzi aktualny postęp realizowanych operacji oraz prognozę ich wykonania, co ułatwia mu podejmowanie najlepszych decyzji.

Informacje o zaplanowanych zleceniach produkcyjnych są przekazywane na panele operatorów (tablety, komputery przemysłowe), na których rejestrują oni swoją pracę. Na panelach istnieje możliwość wyświetlania dokumentacji w wersji elektronicznej, co pomaga w zmniejszeniu papierowego obiegu dokumentów w firmie. Za pomocą panelu operator może między innymi:

  • zarejestrować wyniki kontroli jakości,
  • wygenerować wezwanie(sms/e-mail) do dowolnego pracownika,
  • zgłosić awarię,
  • zapotrzebowanie materiałowe.

Pracownicy działu utrzymania ruchu rejestrują przejęcie obsługi awarii oraz czas zakończenia jej naprawy, dzięki czemu mamy pełne dane odnośnie ich pracy. W kalendarzu planistyczny wyświetlane są również zaplanowane remonty i przeglądy maszyn, a także występujące awarie. Moduł utrzymania ruchu daje także szereg funkcjonalności związanych z zarządzaniem narzędziami.
Niezwykle istotną kwestią jest również zarządzanie pracownikami. Moduł Matryca Pracowników umożliwia definiowanie umiejętności pracowników oraz wymaganych kompetencji do wykonywania poszczególnych operacji. Następnie brygadzista ma możliwość przydziału pracowników do operacji, które mają wykonać. Dzięki temu istnieje możliwość podglądu obciążenia pracowników oraz wizualizacji planowanej dostępności pracowników.

Dla kadry kierowniczej oraz zarządu najistotniejszym modułem są Dashboardy oraz Analizy i Raporty.

Dashboardy efektywności pokazują aktualną sytuację na produkcji, uwzględniając stan stanowiska (praca/awaria/przezbrojenie/wolne), postęp produkcji, jakość produkcji oraz inne dane. Dla działu handlowego szczególnie przydatny jest Dashboard Zleceń, który pokazuje stopień wykonania aktualnie realizowanych zleceń produkcyjnych. Dzięki temu handlowcy otrzymując zapytanie od klienta na jakim etapie jest jego zamówienie, mogą samodzielnie sprawdzić postęp realizacji bez angażowania innych osób.

System Aplixcom SCADA-MES posiada znacznie więcej funkcji, których nie sposób wymienić w 1 artykule.

Największą przewagą nie jest jednak sam system i jego rozbudowana funkcjonalność, lecz doświadczeni konsultanci firmy Aplixcom, którzy od ponad 20 lat wdrażają systemy ERP oraz SCADA-MES na produkcji. Ponadto firma Aplixcom jest twórcą oferowanego rozwiązania, co stwarza możliwość jego modyfikacji i dopasowywania pod sprecyzowane wymagania klientów. Zdajemy sobie sprawę, że każda branża oraz każdy zakład produkcyjny ma swoją specyfikę. Z tego względu nie ma dwóch takich samych wdrożeń naszego systemu.

Podsumowanie

Jesteś ciekaw czy nasze rozwiązanie oraz doświadczeni konsultanci mogą pomóc Ci zrobić kolejny krok w kierunku Przemysłu 4.0?
Zostaw swoje dane w formularzu kontaktowym, a skontaktujemy się z Tobą i sprawdzimy, czy możemy Ci pomóc.
Zaufały nam takie marki jak: Ronal, Faurecia, Borg-Automotive, Nifco, Stako, Izo-Blok i wiele innych.

ERP w branży mięsnej – 5 przeszkód we wdrożeniu

Jaki system ERP jest najlepszy do branży mięsnej? Jakie czają się z jego wdrożeniem problemy, jakie wyzwania i czy w ogóle ERP tu ma sens?

Bartłomiej Lux, Prokurent w CFI Systemy Informatyczne – VENDO.ERP ® wskazuje 5 największych wyzwań, które jego team pokonał przy okazji wdrożenia ERP m. in. do Zakładu Mięsnego Poliwczak z Mysłowic.

1 – Waga jak złoto na każdym etapie produkcji

Największe wyzwanie we wdrożeniu, a następnie w sprawnym obsłużeniu tego procesu to waga. W tej branży ma ona kluczowe znaczenie od momentu przyjęcia surowca, poprzez wszystkie kolejne etapy produkcji. Cały proces zatem musi opierać się o stale powtarzane ważenie. A to oznacza też, że wszystkie wagi jakie funkcjonują w zakładzie mięsnym trzeba odpowiednio zintegrować z programem.

– Zadanie polega na takiej integracji, żeby obsługa przez system, a przy okazji każde ważenie przez użytkownika były intuicyjne i proste. No i oczywiście szybkie – surowiec tu ma datę ważności – podkreśla Bartłomiej Lux. Wyzwanie jest szczególnie trudne tam, gdzie na włączenie do systemu czekają wagi starszej generacji. Mnóstwo energii wymaga wtedy budowa sprawnego systemu komunikacji pomiędzy urządzeniem a programem.

2 – Zupełnie nowe “kioski”

Obsługa procesu ważenia, ale też pobieranie kolejnych zleceń, rejestrowanie postępów, to kolejna trudność. Standardowo w firmach produkcyjnych funkcjonują tzw. kioski, obsługiwane przez operatora, który za pomocą klawiatury, myszki nawiguje po programie. W branży mięsnej analogiczne rozwiązanie jest wykluczone. Występują tu zupełnie inne warunki: kioski muszą  pracować w ujemnych temperaturach, przy często bardzo dużej wilgotności.  Tym samym nie ma mowy o standardowych kioskach, ale zupełnie nowych punktach, które jednak muszą mieć dokładnie to samo przeznaczenie. – W naszym wypadku zaprojektowaliśmy, przetestowaliśmy, a potem wdrożyliśmy kioski z panelem dotykowym. Zmianę interfacu prowadziliśmy również w oparciu o przekonanie, że obsługa kiosku musi być równie intuicyjna i prosta, jak ważenie – tłumaczy Bartłomiej Lux.

3 – Jak rozliczyć proces

Przyjmujemy mięso na magazyn w określonej temperaturze. Pobieramy je i decydujemy, że powstanie z niego baleron, a zaraz potem kiełbasa.

To oznacza, że będziemy mieli odpad. Można wyróżnić 3 jego typy:

  • Użytkowy,
  • Nieużytkowy,
  • naturalny (na ważeniu mięso traci po prostu wodę) itd.

– Trzeba zwinnie zarządzać technologiami. Na etapie poboru mięsa z magazynu konieczny jest szerszy plan i pewność, jakie w kolejnych krokach surowiec będzie miał przeznaczenie. Chodzi o minimalizację odpadu i maksymalne wykorzystanie danego kawałka – wyjaśnia Bartłomiej Lux.

Bo na koniec trzeba przecież rozliczyć produkcję. Dobrze zaprojektowany i właściwie wdrożony system ułatwia minimalizację odpadu nieużytkowego – na każdym etapie produkcji widać, co jest jeszcze do dyspozycji i w jakiej ilości.

4 – Do Kowalskiego i do hurtowni – czyli 2 systemy sprzedaży

Pandemia spowodowała, że do sprzedaży B2B dołącza w zakładach mięsnych coraz częściej sprzedaż B2C, czyli do odbiorcy końcowego. Z punktu widzenia systemu, to również ogromna różnica w stosunku do standardowych firm produkcyjnych. Tutaj możemy z jednej strony mieć sprzedaż rozliczaną na podstawie faktur, dokumentów wydania zewnętrznego w relacji z hurtownikami, a z drugiej kasy dla klienta indywidualnego.

– Co ważne sprzedaż hurtowa to zupełnie inne godziny, bo trwa o 4 i 5 nad ranem. Obsługa całości procesu jest na kodach kreskowych. Natomiast sprzedaż detaliczna jest od 7 do 18. To oznacza, że proces pakowania i transportu często realizowany jest nocą. To z kolei oznacza, że system musi działać non stop, a jeśli coś się wydarzy, musimy mieć wsparcie techniczne. Support musi działać całą noc – wskazuje Bartłomiej Lux.

5 – Karuzele cen i zmienność z godziny na godzinę

Przed wojną na Ukrainie ceny zmieniały się maksymalnie co tydzień. Obecnie każda dostawa potrafi mieć zupełnie różne ceny i to z godziny na godzinę. Taka szybka zmienność cenników może mieć negatywny wpływ na rentowność. Wystarczy nie dość szybko zareagować z wdrożeniem aktualizacji do swoich produktów. –  System musi dlatego pozwolić na szybką ocenę rentowności. Jeżeli cena mięsa zmienia się 3x w ciągu dnia, to równie dynamicznie musi być aktualizowana w cennikach dla odbiorców w systemie – i to najlepiej w czasie rzeczywistym – wskazuje Grzegorz Ćwieląg, kierownik projektu. 

To oznacza, że cała polityka rabatowo-cenowa musi zostać przez zespół ekspertów najpierw właściwie zmapowana, oprocesowana, żeby finalnie znaleźć się w systemie i zautomatyzować ten obszar.

Wszystkie te wyzwania zespół i system VENDO.ERP® potrafią pokonać.

Indeks GIP60:  Giełdowy Indeks Produkcji wzrósł w lipcu o 1,36% po spadku o 6% w czerwcu

Na koniec lipca Giełdowy Indeks Produkcji (GIP60) osiągnął wartość 869,35 punktów, co było wartością wyższą o 1,36% od tej zaobserwowanej na koniec czerwca, ale jednocześnie prawie 6% niższą od poziomu z końca maja i 24% poniżej wartości ustalonej na koniec ubiegłego roku. Niewielkie odbicie zaobserwowane w lipcu było możliwe głównie dzięki ogólnemu odreagowaniu na rynkach akcji, ale tym razem spółki produkcyjne zachowały się minimalnie gorzej od pozostałych branż, głównie przez obawy o dalszy spadek produkcji przemysłowej sygnalizowanego przez wskaźniki bazujące na ankietach wśród pracowników firm produkcyjnych.

Analitycy z DSR podsumowali Giełdowy Indeks Produkcji (GIP) za miesiąc lipiec. W poniższym komunikacie dr Maciej Zaręba – analityk i współtwórca GIP, z DSR S.A. pisze:

Akcje polskich spółek produkcyjnych notowanych na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych są wyceniane obecnie średnio 13% poniżej wartości z początku 2016 roku, czyli umownego początku procesu reindustrializacji polskiej gospodarki.  W samym 2022 roku wartość Giełdowego Indeksu Produkcji opartego o 60 największych polskich spółek produkcyjnych z GPW spadła o 24%. O ile w tym roku GIP60 jest silnie skorelowany z indeksami szerokiego rynku WIG i jego pochodnymi, to w ostatnich latach wypada na ich tle słabo – WIG wzrósł w 2022 roku o ok. 22% a mWIG40 o ponad 42%. Może to sugerować duże niedoszacowanie cen akcji naszych producentów nawet na tle pozostałych akcji z GPW oraz innych rynków wschodzących wycenianych stosunkowo nisko. A perspektywy stojące przed sektorem wytwórczym nie są malowane jedynie w ciemnych kolorach, wręcz przeciwnie, stawiają przed naszymi producentami wiele szans i okazji.

Mimo trudnej sytuacji na wschodzących rynkach akcji, do których ciągle należy jednak zaliczać naszą GPW, kilka branż z sektora przemysłowego przyciągnęło w lipcu uwagę inwestorów. Najlepiej wypadły spółki z branży farmaceutycznej, które po gwałtownym wzroście „koronawirusowym” systematycznie traciły na wycenie rynkowej, jednak w lipcu na powrót zainteresowały inwestorów, najprawdopodobniej w wyniku rosnących obaw o potencjalną kolejną falę zachorowań. W konsekwencji ceny akcji spółek farmaceutycznych z GIP60 rosły w lipcu średnio o ponad 50% m/m. Również spółki z branży spożywczej i tzw. projektanci (spółki łączące funkcje projektowania, produkcji i dystrybucji odzieży) wypracowały swoim akcjonariuszom przyzwoite stopy zwrotu z inwestycji, bo średnia wśród spółek spożywczych wyniosła 9,51%, a u projektantów 2,1%. Na przeciwległym biegunie przemysł drzewny (średnio -8,67%), lekki (-5,86%), materiałów budowlanych (-4,83%) – czyli branże, które najbardziej odczuwają braki w zaopatrzeniu surowców. Rozkład stóp zwrotu w przekroju branżowym do złudzenia przypomina kulminację problemów wywołanych pandemią koronawirusa, kiedy oprócz spółek farmaceutycznych rosły ceny akcji niektórych producentów żywności i odzieży.

Skoro jest tak źle, to dlaczego jest tak dobrze?

Opóźnienia w dostawach i wysoka inflacja kontynuują destabilizację rynków, co doprowadziło w ostatnich miesiącach do znaczącego spadku produkcji oraz nowych zamówień. Przełożyło się to na dalszy spadek nastrojów wśród spółek produkcyjnych – indeks PMI® spadł z 52,4 w kwietniu do 42,1 punktów w lipcu, znacznie oddalając się coraz dalej od neutralnej granicy 50 punktów i wkraczając w rejony pesymizmu gospodarczego z wartością najgorszą od maja 2020 roku. Produkcja i nowe zamówienia spadają w szybkim tempie, co sprawiło, że warunki w polskim sektorze wytwórczym gwałtownie się pogorszyły. Niestety spadły również zamówienia eksportowe, a firmy zaobserwowały niepokojące spowolnienie w europejskim przemyśle. 

Podobnie kiepskie nastroje zapanowały w Niemczech. Instytut Badań Ekonomicznych Ifo z Uniwersytetu Monachijskiego, monitorujący sytuację w tamtejszym przemyśle, zwraca uwagę na poważne problemy z niedoborami komponentów elektronicznych i surowców, ale także na mnożące się przeszkody w globalnej logistyce, które ustawicznie i bezlitośnie pogłębiają problemy związane z zamówieniami. Według Instytutu największy udział firm zgłaszających problemy z wąskimi gardłami obserwuje się w branżach będących głównymi siłami napędowymi niemieckiej gospodarki, jak branża elektryczna i elektroniczna, producenci maszyn i urządzeń oraz motoryzacja – 9 na 10 firm z tych branż zgłosiło, że nie otrzymują wszystkich potrzebnych materiałów i półproduktów. 

Problemy u naszego największego partnera handlowego są z jednej strony zagrożeniem, dla naszego przemysłu, z drugiej zaś szansą, którą zdają się wykorzystywać również inne kraje z naszego regionu. Przykładowo w branży motoryzacyjnej – jednej z najbardziej dotkniętych przez pandemię i powiązane z nią problemy – w przeciągu ostatnich kilku lat największy wzrost produkcji zanotowano na Litwie, w Polsce i w Bułgarii, a największy spadek w Niemczech, Belgii, Grecji i Francji. Jedną z przyczyn jest wzrost produkcji części zamiennych, ale drugim istotnym czynnikiem jest proces przesuwania produkcji z krajów Europy Zachodniej do naszych rejonów.

Najnowsze badania barometru ManpowerGroup monitorującego zatrudnienia w przemyśle wskazują na duży apetyt spółek produkcyjnych do zwiększenia zatrudnienia – 37% deklaruje wzrost zatrudnienia do końca września, a 55% utrzymanie obecnego poziomu. Może to potwierdzać oczekiwany przez producentów powrót dobrej koniunktury w branży i wysoki apetyt na wykorzystanie szans jakie niosą za sobą problemy gospodarek przemysłowych. A to by oznaczało, że jesteśmy w trakcie promocji na bardzo dobry towar jakim są akcje polskich spółek produkcyjnych. ”



***

Giełdowy Indeks Produkcji to wspólne przedsięwzięcie firmy DSR, serwisu analitycznego „Produkcja.Expert” oraz Wydziału Informatyki i Zarządzania Politechniki Wrocławskiej.

Indeks obejmuje 60 spółek produkcyjnych notowanych na Rynku Podstawowym GPW i pokazuje zmianę nastrojów inwestorów w stosunku do spółek z branży produkcyjnej. Ze względu na precyzyjną analizę wyników poszczególnych przedsiębiorstw produkcyjnych indeks GIP może stanowić wiarygodny barometr faktycznego stanu sektora produkcyjnego.

Giełdowy Indeks Produkcji jest indeksem typu cenowego, więc przy jego kalkulacji nie uwzględnia się dochodów z tytułu dywidend. Za dzień bazowy (pierwszy dzień publikacji, w którym indeks przyjął wartość 1000) został uznany dzień 1 stycznia 2016 roku.