W jaki sposób firmy wpływają na optymalizację urządzeń i maszyn?
Predictive Maintenance (PdM) to jeden z elementów Przemysłu 4.0, który jest strategią ukierunkowaną na jak najbardziej optymalne wykorzystanie urządzeń i maszyn w firmie dzięki wyeliminowaniu możliwości występowania przestojów związanych z awariami oraz na jak najlepsze wykonywanie prac związanych z utrzymaniem ruchu w oparciu o regularne badania stanu technicznego sprzętu. Aby osiągnąć doskonałe wyniki oferowane przez predykcyjne utrzymanie ruchu należy wdrożyć profilaktyczne działania, których zadaniem jest pomoc w ocenie stanu technicznego urządzeń i maszyn. W oparciu o wnioski wyciągnięte z działań predyktywnych można podejmować decyzje związane z wymianą lub regeneracją części eksploatacyjnych maszyn, czyszczeniu, serwisowaniu itd. Prognozowanie zużycia maszyn i przewidywanie ewentualnych awarii to element szerszej strategii eksploatacyjnej o nazwie CBM, czyli Contidion Based Maintenance. Podsumowując, w predykcyjnym utrzymaniu ruchu przeprowadza się regularne badania diagnostyczne, analizuje ich wyniki i podejmuje decyzje w oparciu o przyjęte wartości graniczne parametrów diagnostycznych.
Predykcyjne utrzymanie ruchu z wykorzystaniem IoT
Internet rzeczy coraz bardziej przenosi się ze świata fantazji i futurystycznych marzeń do świata realnego. Już dzisiaj w fabrykach na całym świecie, urządzenia będące elementami Internet of Things wspierają Predictive Maintenance poprzez monitorowanie stanu maszyn i urządzeń oraz ustawiczne przesyłanie danych diagnostycznych do powiązanego systemu ERP. Taka automatyzacja procesów związanych ze sprawdzaniem sprzętu to duża oszczędność zasobów osobowych i pieniężnych. Cała strategia predykcyjnego utrzymania ruchu oparta być może o zestaw algorytmów i zasad, które wymagały będą interwencji człowieka dopiero w momencie przekroczenia pewnych wartości granicznych dla kluczowych parametrów diagnostycznych.
Predictive Maintenance – korzyści i wdrożenia
Według badań McKinsey & Company, wdrożenie strategii Predictive Maintenance może zaoszczędzić firmie w dłuższej perspektywie od 10% do nawet 40% kosztów związanych z utrzymaniem ruchu oraz zmniejszyć nakłady potrzebne na inwestycje w sprzęt i maszyny o nawet 5%. W raporcie przeczytać możemy, że w samej branży produkcyjnej, przyswojenie Predykcyjnego utrzymania ruchu może wygenerować niemal 630 miliardów dolarów oszczędności do roku 2025. Należy więc rozważać wdrożenie takiego podejścia do utrzymania jako inwestycję długoterminową z wysoką i jak najbardziej realną stopą zwrotu. Najdroższym elementem całej układanki jest system ERP, który zarządzał będzie nowymi procedurami. Pamiętajmy jednak, że wybierając rozwiązania ERP wspierające tak nowatorskie podejście do utrzymania ruchu, z pewnością uzyskamy jeszcze szereg innych korzyści wynikających z innowacyjnego podejścia firmy do innych aspektów prowadzenia operacji w firmach produkcyjnych.
Mówiąc o oszczędnościach, warto też wspomnieć o oszczędnościach wynikających z bezpieczeństwa pracowników zwiększonego dzięki zmniejszeniu ryzyka występowania awarii maszyn. Ludzkie życie i zdrowie są niesamowite cenne, dlatego też rozpatrując wdrożenie Predyktywnego utrzymania ruchu w tych kategoriach – inwestycja ta z pewnością zwróci się z nawiązką.
Przykład wdrożenia z wykorzystaniem Predictive Maintenance
Producent systemów ERP, firma proALPHA, wdrożyła w firmie KLAUS Multiparking nowoczesne rozwiązanie tworzone w duchu Produkcji 4.0, którego istotnym elementem była właśnie predyktywna strategia utrzymania ruchu. Klaus jako wiodący dostawca automatycznych i półautomatycznych systemów parkowania, dzięki bogatej ofercie rozwiązań, pozwala zaoszczędzić miejsca parkingowe dla ponad 100 pojazdów – głównie w budynkach mieszkalnych, ale także w kompleksach biurowych i hotelach.
Pomysłem na osiągnięcie przewagi konkurencyjnej było wdrożenie takiego rozwiązania, które stale monitorowałoby czas i intensywność wykorzystania ich instalacji parkingowych. W zależności od zebranych danych, firma byłaby w stanie zaoferować spersonalizowany i trafny harmonogram konserwacyjny.
W ścisłej współpracy z producentem systemów sterujących, dostawcą oprogramowania komunikacyjnego, ekspertami z proALPHA i działem IT firmy KLAUS Multiparking, powstał prototyp. Wspólnymi siłami, na przestrzeni kilku miesięcy stworzono system parkowania, który bezbłędnie komunikuje się z systemem proALPHA. Podstawą sprawnego działania jest Integration Workbench (INWB) proALPHA. Za pomocą platformy integracyjnej można połączyć w sieci różne systemy i bezpiecznie kontrolować łańcuchy procesów.
W pierwszej kolejności prototyp wykorzystuje programowalny sterownik logiczny (PLC) do oceny komunikatów o stanie parkingu – takich jak wyłączenie zasilania w przypadku niebezpiecznych warunków, uruchomienie wyłącznika ochronnego silnika lub uszkodzenia fotokomórki. “Za pośrednictwem routera i połączenia internetowego dane z systemu parkingowego przesyłane są przez minikomputer Raspberry do modułu serwisowego proALPHA, gdzie są ciągle przetwarzane” – wyjaśnia Norbert Blessing, Kierownik IT w firmie KLAUS Multiparking.
W przypadku krytycznego komunikatu wymagającego interwencji technika serwisowego, w systemie ERP automatycznie tworzone jest zlecenie serwisowe, a termin jego wykonania zostaje także zaplanowany w kalendarzu usług serwisowych. W tym samym czasie odbywa się dyspozycja wymaganych części zamiennych i stworzenie propozycji dopasowania narzędzi do pojazdu awaryjnego. Z ponad 100 pracowników obsługi klienta KLAUS Multiparking w Niemczech, pracownik, który znajduje się najbliżej miejsca awarii, otrzymuje zlecenie na swoje urządzenie mobilne, które przesyłane jest za pomocą rozwiązania partnerskiego proALPHA L-mobile. To mobilne oprogramowanie do zarządzania usługami połączone jest z systemem ERP za pośrednictwem standardowego interfejsu i stale wymienia z nim dane.
Podczas wykonywania czynności konserwacyjnych, technik przeprowadza prace zgodne z cyfrową listą kontrolną, którą ma na swoim tablecie. Może tu także rejestrować inne ważne dane dotyczące systemu parkingowego bądź wpisywać informacje o wymienianych częściach. Wszystkie raporty, wraz z zanotowanymi godzinami pracy, przesyłane są do oprogramowania proALPHA, gdzie zostają przekazane bezpośrednio do działu księgowości, w celu utworzenia faktury. Ponadto, wszystkie zgłoszenia serwisowe mogą być automatycznie zapisywane w module Zarządzanie dokumentami systemu ERP.
Jednak proces serwisowy, przebiegający bez zakłóceń jest dopiero początkiem projektu Przemysł 4.0 w firmie KLAUS Multiparking. W połączeniu z innymi zapisanymi informacjami z systemu ERP – np. z danymi historycznymi na temat dotychczas występujących awarii, analizy niezawodności zależnej od obciążenia, czy szczegółowych modeli zużycia – możliwe jest wyciągnięcie wniosków na przyszłość, dotyczących gotowości funkcjonalnej i prawdopodobnej awarii niektórych elementów instalacji. Pozwoli to na rozpoczęcie czynności konserwacyjnych, zanim jeszcze w systemie wystąpi usterka.
Korzyść dla operatorów parkingów: dzięki zapewnieniu takiej funkcji predykcyjnej, możliwe jest zapobieganie usterkom i wcześniejsze ‘gaszenie pożaru’ przez serwisanta. Poszkodowani właściciele samochodów, którzy w najgorszym przypadku nie mogliby dostać się do swojego samochodu, unikną w ten sposób kłopotów i czasu oczekiwania na usunięcie awarii. Dzięki takiemu rozwiązaniu, KLAUS Multiparking wyróżnia się na tle konkurencji jako innowacyjny producent z inteligentnymi procesami serwisowymi.
Od maja 2023 roku proALPHA Polska jest oficjalnie członkiem AHK, czyli Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Jest to ważny krok dla firmy, ponieważ aktywne członkostwo wzmocni jej pozycję na polskim rynku i pomoże promować oprogramowanie Grupy proALPHA, które zyskało już międzynarodowy sukces.
Grupa proALPHA jest międzynarodową korporacją wywodzącą się z Niemiec, oferującą kompleksowy system ERP oraz narzędzia wspierające m.in. do analityki, raportowania, planowania korporacyjnego, zarządzania zaopatrzeniem i produkcją. Na rynku polskim reprezentuje ją proALPHA Polska, która chce wzmocnić swoją pozycję i budować silne relacje biznesowe z polskimi przedsiębiorcami. Tym samym członkostwo w Izbie AHK, łączącej rynek polski i niemiecki, ma dla proALPHA Polska wymiar strategiczny i wizerunkowy.
– Z radością witamy proALPHA Polska jako nowego członka w naszej społeczności. Jesteśmy przekonani, że ich ekspertyza w dziedzinie rozwiązań ERP wzbogaci naszą organizację i przyczyni się do dalszego rozwoju biznesu między Polską a Niemcami – powiedziała Ewelina Gnatkowska, kierownik biura regionalnego AHK w Poznaniu.
Co daje członkostwo w AHK?
Członkostwo w AHK daje możliwość nawiązywania i budowania kontaktów biznesowych. Każda firma członkowska może wziąć udział w licznych spotkaniach biznesowych, w tym targach i konferencjach, oraz promować firmę bądź produkt na rynku polskim i niemieckim. Dzięki członkostwu w AHK zyskuje się dostęp do cennych informacji oraz wymiany doświadczeń pomiędzy kadrami zarządzającymi przedsiębiorstwami.
„Nasze członkostwo w Izbie wiąże się z dwoma aspektami. Z jednej strony nasi przedstawiciele będą obecni na konferencjach, wydarzeniach branżowych i szkoleniach. Przez aktywne członkostwo chcemy dotrzeć do kolejnych partnerów handlowych w Polsce, którzy będą mogli skorzystać z naszych systemów i z którymi zbudujemy trwałe relacje biznesowe. Z drugiej strony jest to ważny element w budowaniu wizerunku w naszym kraju. Jestem przekonany, że proALPHA Polska jako członek Izby będzie postrzegana jako firma solidna i godna zaufania przez wszystkie firmy członkowskie oraz potencjalnych partnerów.”
Paweł Orzeszko, Dyrektor Zarządzający proALPHA Polska
Dla producenta oprogramowania ERP dołączenie do AHK to szansa, by dotrzeć do polskich firm działających w ramach AHK i by poszerzyć portfolio klientów. Dzięki współpracy z firmami członkowskimi proALPHA Polska weźmie aktywny udział w tworzeniu środowiska wspierającego wzrost gospodarczy w obu krajach.
AHK Polska w skrócie
AHK Polska od 1995 roku działa na rzecz rozwoju polsko-niemieckich stosunków handlowych i obecnie reprezentuje interesy ok. 1000 firm członkowskich z Polski i Niemiec. Jest zależna (organizacyjnie i finansowo) od Federalnego Ministerstwa Gospodarki i Energii. Aktywnie angażuje się w dialog z Komisją Europejską oraz państwami członkowskimi UE.
Głównym zakresem działalności AHK Polska są usługi dla biznesu, w tym indywidualne doradztwo rynkowe, pomoc przy pozyskiwaniu partnerów zagranicznych, usługi HR, księgowość i podatki, szkolenia oraz kursy zawodowe. Oprócz tego AHK reprezentuje interesy firm członkowskich przed przedstawicielami administracji państwowej. Prowadzi też projekty, takie jak ProRecognition, który umożliwia uznanie w Niemczech kwalifikacji zawodowych uzyskanych w Polsce.
Transformacja przedsiębiorstwa to proces nieodłączny w dynamicznym świecie biznesu. Aby przetrwać i odnieść sukces w dzisiejszym konkurencyjnym środowisku, przedsiębiorstwa muszą stale adaptować się do zmieniających się trendów i wymagań rynkowych. Pomocą z przychodzą narzędzia IT, które wspierają przede wszystkim transformację cyfrową.
Niestety nieudane projekty transformacji cyfrowej lub wdrożeń systemów IT są dość powszechne i stanowią poważne wyzwanie dla organizacji. Według różnych źródeł, statystyki dotyczące takich nieudanych transformacji wciąż są wysokie. Dla przykładu, według raportu firmy McKinsey z 2018 roku ponad połowa wszystkich projektów IT na świecie przekracza budżet o 40% i nie spełnia oczekiwań klientów. Według badania przeprowadzonego przez Genpact w 2015 roku 55% projektów IT kończy się niepowodzeniem. Z kolei wyniki badań Standish Group z 2018 roku wskazują, że tylko 36% projektów IT kończy się sukcesem, 43% projektów zostaje ukończonych, ale przekracza budżet, a 21% nie zostaje ukończonych lub zostaje w ogóle anulowanych. Podążając dalej, zgodnie z danymi zamieszczonymi w raporcie firmy Genpact z 2021 roku, 71% menedżerów i liderów biznesowych twierdzi, że ich organizacje w ciągu ostatnich 3 lat doświadczyły przynajmniej jednego nieudanego projektu transformacji cyfrowej. I wreszcie, badania przeprowadzone przez PWC 2021 roku wskazują, że 59% badanych firm wciąż doświadcza nieudanych projektów transformacji cyfrowej, a tylko 17% firm przyznało, że ich transformacja była w pełni skuteczna. Przytoczone statystyki brzmią dość dramatycznie, dlatego też istotnym jest odpowiednie przygotowanie się do procesu transformacji tak, aby znacznie zwiększyć swoje szanse na sukces.
Dlaczego transformacja nie zawsze kończy się sukcesem?
Uzupełniając wcześniejsze statystyki podam jeszcze jedną – według badań analityków z McKinsey 70% projektów transformacji nie kończy się sukcesem (mowa tutaj o transformacjach biznesowych, a nie wyłącznie tych cyfrowych). Jestem przekonany, że każdy z nas doświadczył lub przynajmniej słyszał o takiej sytuacji. Mogliśmy usłyszeć stwierdzenia „próbowaliśmy coś zmienić, ale nie udało się”, „opór ludzi był zbyt duży”, „ludzie są przyzwyczajeni do obecnego sposobu pracy”, „ten system IT do niczego się nie nadawał”, czy „dostawca nie potrafił zrozumieć specyfiki naszej branży”. Uważam, że w szybkim wskazywaniu winnych większość z nas jest prawdziwymi mistrzami. Zazwyczaj tłumaczymy się czynnikami zewnętrznymi, obiektywnymi przeszkodami, na które przecież nie mogliśmy mieć wpływu. Ale czy tak jest naprawdę? Czy może tylko próbujemy (być może nawet sami przed sobą) ratować swój wizerunek? Analitycy McKinsey nie poprzestali na samych statystykach. Wskazali również najczęstsze ich zdaniem powody niepowodzenia transformacji. Oto kilka z nich:
Zbyt słaba komunikacja powodów zmian, czyli „historii”, która miałaby porwać wszystkich pracowników – czasami tej „historii” w ogóle nie było.
Błędnie wyznaczane cele – było ich zbyt mało bądź były za bardzo ambitne.
Fałszywe kompromisy – często kierujemy się zasadą „coś zamiast czegoś”, a nie „jedno i drugie”.
Błędne systemy motywacyjne – bardzo często wskazywano na koncentrację na działaniach, a nie wynikach. To tak, jakbyśmy wdrażali jakąś reorganizację tylko dla reorganizacji.
Działania bez przygotowania – czasami firmy ekscytują się ciekawymi rozwiązaniami, na przykład nowinkami przemysłu 4.0, IoT czy narzędziami informatycznymi, ale jeżeli nie ma solidnych podstaw i zbudowanych pewnych fundamentów, może okazać się, że ta budowla nie będzie trwała.
Model transformacji lean
Nie tylko analitycy McKinsey podjęli temat nieudanych transformacji i ich przyczyn. Problemem tym zajął się również międzynarodowy zespół Lean Global Network pod przewodnictwem Johna Shooka. Wynikiem jego pracy jest Lean Transformation Framework, czyli model transformacji lean, który jest prostym, ale skutecznym przewodnikiem, jak zarządzać zmianą. Model jest łatwy do zapamiętania, nauczenia się, nawet dla osób bez wcześniejszego doświadczenia z metodyką lean. Co ważne, nie jest zależny od narzędzi lean, ale jest z nimi całkowicie kompatybilny. Zatem jeżeli ktoś ma już doświadczenia w zakresie lean, będzie mógł je wykorzystać. Jeżeli nie ma – bez obaw, nie ma konieczności przestudiowania ich wszystkich.
Myślę, że warto w tym miejscu kolejny raz przypomnieć, że lean nie jest obszarem zarezerwowanym wyłącznie dla firm produkcyjnych, czy procesów produkcyjnych. Lean to sposób patrzenia na świat, na przedsiębiorstwo, sposób, który znajduje zastosowanie praktycznie w każdej branży. Lean Transformation Framework zakłada, że skuteczna i trwała reorganizacja firmy wymaga realizowania działań doskonalących uwzględniając 5 filarów.
W tym miejscu, jak to często bywa w świecie lean, powinien pojawić się domek.
Składałby się on z dachu, który stanowi podejście sytuacyjne, „określenie celów biznesowych”. Ten dach trzymałyby dwa filary. Pierwszy z nich to „doskonalenie procesów”, drugi to „rozwój umiejętności pracowników”. Pomiędzy tymi filarami, w samym środku tego domku znajdowałoby się „zarządzanie i rola liderów – odpowiedzialne przywództwo”. Fundament tego domku stanowiłby „sposób myślenia, założenia, przekonania i postawy”. Zapewne część tych haseł może brzmieć dość abstrakcyjnie, dlatego Shook poszedł o krok dalej i zdefiniował 5 pytań, które są o wiele łatwiejsze do zrozumienia. Każde z tych z tych pytań odpowiada jednemu z filarów Lean Transformation Framework:
Jaki jest cel zmiany, jakie problemy chcemy rozwiązać?
Jak należy usprawnić bieżącą pracę?
Jakich kompetencji, umiejętności będziemy wymagać od pracowników?
Jakiego systemu zarządzania, jakich zachowań liderów będziemy wymagać, aby wspierać tą nową organizację pracy?
Jakie zachowania, sposób myślenia powinniśmy wykształcić wśród wszystkich pracowników, aby wspierać tę transformację?
Jeżeli nie potrafimy odpowiedzieć na któreś z powyższych pytań, trzeba powiedzieć sobie jasno, że najprawdopodobniej nie jesteśmy jeszcze gotowi na transformację. Przejdźmy zatem przez poszczególne pytania bardziej szczegółowo.
Cel zmiany
Pytanie pierwsze brzmi: „Jaki jest cel zmiany, jakie problemy próbujemy rozwiązać?” Pamiętajmy, że celem nie może być samo usprawnianie. Pracujmy na warunkach docelowych. Pamiętajmy, do czego chcemy dotrzeć, jaką firmą chcemy być na końcu tej drogi. Być może okaże się, że cel jest nam już znany. Może jest to skrócenie czasu realizacji zleceń, eliminacja opóźnień w projektach, być może chodzi nam o zwiększenie poziomu satysfakcji klienta, może o poprawę jakości. Nawet jeżeli ten cel jest nam doskonale znany, proponuję i tak rozpocząć od refleksji nad temat tego, jaki w ogóle jest cel funkcjonowania naszej firmy.
Ze względu na to, że najczęściej rozmawiam z firmami produkcyjnymi, zgodnie z teorią ograniczeń trzeba sobie powiedzieć jasno – celem jest zarabianie pieniędzy. Kiedy firma zarabia? Kiedy przychody są wyższe niż koszty, czyli wracając do teorii ograniczeń (TOC), celem powinna być maksymalizacja przerobu przy jednoczesnej minimalizacji poziomu zapasów i nakładów operacyjnych, przy czym przerób rozumiany jest jako pieniądze, które generujemy. A zatem nie wystarczy tylko wyprodukować, trzeba to jeszcze sprzedać. Zapasy to pieniądze uwięzione przez system, nie tylko materiały; a nakłady operacyjne to środki, które musimy przeznaczyć na to, żeby przerobić zapasy właśnie w przerób.
Tu znów pojawiają się pytania: co ogranicza zwiększenie przerobu? Sprzedaż, produkcja, a może organizacja, czy przyjęte reguły gry? Jak zmniejszyć poziom zapasów? Jak zmniejszyć nakłady operacyjne? Po co to wszystko? Po to, aby nie marnować energii na usprawnienia, które i tak nie zmienią sytuacji firmy. Jak wynika z badań McKinsey trzeba się skupić na wzroście rozwoju firmy, a nie usprawnieniach samych w sobie.
Usprawnienie bieżącej pracy
Wiemy już co i dlaczego chcemy usprawnić. Wiemy, co chcemy osiągnąć. Teraz pytanie – jak można to osiągnąć? Tu zadałbym pytanie dodatkowe – czy na pewno wiemy, jak obecnie przebiegają poszczególne procesy? Niestety okazuje się, że często nie do końca. Menedżerowie bardzo często bazują na założeniach, przypuszczeniach, a nie na faktach. Moim zdaniem warto zacząć od opracowania mapy stanu obecnego. Jeżeli znamy techniki mapowania procesów, na przykład SIPOC, diagram żółwia, Swimlane, MAKIGAMI, czy VSM – świetnie. Jeżeli nie, nie powinniśmy traktować tego jako wymówki, żeby nie mapować. Po pierwsze narzędzia takie jak SIPOC, czy diagram żółwia są na tyle proste, że wystarczy kilka godzin, aby być w stanie z nich korzystać. Naszkicowanie prostego schematu blokowego również jest w zasięgu każdego i w większości przypadków będzie dobrym punktem startowym. I tu kluczowa rzecz – nie opracowujmy mapy procesów w sali konferencyjnej, nie bazujmy kolejny raz na opiniach, ale idźmy i sprawdźmy. Idźmy do GEMBA, czyli tam, gdzie dzieją się procesy, które analizujemy, które opisujemy.
Wiemy już, jak proces przebiega obecnie. Z doświadczenia wiem, że samo mapowanie stanu obecnego obnaża wiele marnotrawstw. Tu często nie potrzeba wielkiej, zaawansowanej analityki. Po prostu wszystko widać. Warto też kwestionować oczywiste założenia. Być może nie mają one już uzasadnienia – robimy coś, bo zawsze tak robiliśmy. Zadajmy sobie więc pytanie, po co to robimy? Czy to jest rzeczywiście niezbędne? Następnie pora na diagram stanu przyszłego. Należy określić rozbieżności i sposób dotarcia do celu. Testowanie hipotez, ciągłe doskonalenie i małe kroki zamiast dużych rewolucyjnych pomysłów – po prostu PDCA. Metoda takich małych kroków, mniejszych usprawnień, pozwala nam też uniknąć pewnej pułapki. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, kiedy zespół napotykał nierozwiązywalny, duży problem. Ta „nierozwiązywalność” powodowała, że zamiast skupiać się na rozwiązaniach, szukano uzasadnień potwierdzających, że tego faktycznie nie da się zrobić. Kiedyś, podczas jednego z warsztatów, w których miałem przyjemność uczestniczyć, usłyszałem o pewnym problemie, którego nie można rozwiązać. Konsultant, który pracował z zespołem, stwierdził, że rozumie to i szanuje, wie, że tego się nie da rozwiązać, bo przecież zespół próbował, w związku z tym on już nie będzie podejmował prób, ale być może jest jakaś najmniejsza rzecz, którą można by wykonać, żeby konsekwencje tego nierozwiązywalnego problemu bolały choć trochę mniej. Zespół pomyślał i wymyślił. Zadziałało – problem w dalszym ciągu nie był rozwiązany, ale konsekwencje były rzeczywiście ciut mniej bolesne. Wtedy zespół jeszcze raz zastanowił się, czy jest może jakaś kolejna, drobna rzecz, nawet najmniejsza, którą można wykonać, żeby jeszcze choć trochę mniej bolały konsekwencje tego nierozwiązywalne problemu. I znów się udało. Co ciekawe, po kilku takich sesjach okazało się, ku zaskoczeniu wszystkich, że ten wielki i nierozwiązywalny problem został rzeczywiście rozwiązany. Zatem metoda małych kroków, testowanie pewnych hipotez i niepoddawanie się to dobry pomysł na szukanie drogi rozwiązania problemów.
Kompetencje i umiejętności, jakich będziemy wymagać od pracowników
Pora na drugi z filarów podtrzymujących dach domku, czyli pytanie o to, jakich kompetencji, umiejętności pracowników będziemy wymagać. Teraz wiemy już, co chcemy usprawnić, wiemy, jak to chcemy usprawnić, wiemy nawet dlaczego to robimy, ale czy wiemy, czego będziemy wymagać od pracowników? Czy na pewno nasz zespół podoła temu wyzwaniu? Pamiętajmy, że finalnie cała praca jest wykonywana przez ludzi. Nie będziemy w stanie ulepszyć naszej organizacji, jeżeli nie pomożemy naszym ludziom się doskonalić. Co ważniejsze, to ludzie muszą przeprowadzać te liczne eksperymenty, testować hipotezy i cały czas doskonalić procesy.
Często zdarza się, że pracownicy operacyjni przechodzą wszystkie niezbędne szkolenia, podczas gdy ich menadżerowie nie. Tworzy to swego rodzaju lukę komunikacyjną. Należy to robić na odwrót. Należy rozpocząć proces uczenia od kierownictwa, dopiero potem przejść do pracowników. Najlepsze rezultaty można osiągnąć w sytuacji, gdy menadżerowie szkolą swój zespół. Nie zewnętrzna firma i zewnętrzni konsultanci, tylko menadżerowie rozumiejący świetnie potrzeby firmy i jej specyfikę. Pamiętajmy o jeszcze jednym – tu przytoczę słowa mojego ogromnego autorytetu Abdelmottaleba Doulana – który stwierdził, że „nie ma złych uczniów, są tylko źli nauczyciele” i ta dbałość o pracowników, ich kompetencje ściśle wiąże się moim zdaniem z kolejnym elementem – tym, co wypełnia ten domek Lean Transformation Framework, czyli zarządzaniem.
System zarządzania
Czas na czwarty filar, czyli pytanie jakiego systemu zarządzania, zachowań liderów będziemy wymagać, aby wspierać nowy system, nową organizację pracy? Teraz muszę z przykrością przyznać, że chyba tu jest właśnie najgorzej. Po pierwsze, niestety rzadko spotyka się prawdziwych liderów, po drugie bardzo rzadko ten system zarządzania jest podnoszony, kwestionowany czy przynajmniej weryfikowany w momencie, kiedy przygotowujemy się do transformacji. Tymczasem to przywództwo odgrywa kluczową rolę we wdrażaniu transformacji, dlatego właśnie znajduje się we wnętrzu tego domku. Zarządzanie organizacją to spoiwo, które sprawia, że wszystko działa, ale jest jeszcze jedna rzecz, którą należy podkreślić. W firmie lean każdy powinien być liderem. Jak wspomniano wcześniej, aby być lean, firma musi wspierać szybkie eksperymentowanie i adaptację do zmieniających się czynników środowiskowych. Nie może się to wydarzyć skutecznie w sytuacjach, w których dominujący styl przywództwa jest autorytarny. Tu nie chodzi o pojedynczego superbohatera, który uratuje świat. Liczy się spójność i wytrwałość wszystkich. Jeżeli tylko kilka osób będzie ciągnąć linę, to konkurencja wygra.
Dawanie przykładu jest najważniejszą cechą lidera. Liderzy w organizacji lean muszą kierować się danymi. Nie mogą być ofiarami swojego ego i czasem muszą zaakceptować porażkę. Jeżeli narzucają innym swoją opinię bez danych potwierdzających ich słuszność, nie będą pasować do tej ciągle zmieniającej się kultury doskonalenia. Im bardziej doświadczony menadżer, tym bardziej może pomóc swoim ludziom, będąc ich mentorem. Lider powinien pomóc członkom swojego zespołu stać się niezależnymi i samoorganizującymi. Prawdziwy lider powinien uczyć swoich ludzi analitycznego, krytycznego myślenia. Przede wszystkim lider w organizacji lean musi być kompasem kulturowym, być się tym, na którego wszyscy patrzą i starają się naśladować. Prawdziwy lider tworzy kulturę firmy i ma odwagę ją zmieniać, jeżeli to jest konieczne.
Sposób zachowania i myślenia wspierający transformację
A teraz czas na fundament, czyli jakie zachowania, sposób myślenia powinniśmy wykształcić wśród wszystkich pracowników, aby wspierać transformację. Doszliśmy do najważniejszej, najbardziej krytycznej części modelu transformacji lean. Jest ona sformułowana jako podstawowe myślenie, nastawienie, zestawy założeń, ale to wszystko oznacza moim zdaniem jedno – kulturę organizacyjną. Kultura jest tutaj najważniejszym atutem firmy. Jeśli firma podejmuje próbę transformacji bez gotowości do zmiany swojej kultury, nie ma sensu nawet próbować – prędzej czy później ta inicjatywa upadnie. Dlatego taka inicjatywa musi zacząć się od dogłębnej oceny obecnej kultury i wszystkich wyzwań z nią związanych. Po dokonaniu oceny należy określić pożądany stan w przyszłości. Praktycznym nośnikiem tych zmian jest to, co nazywamy misją, wizją oraz wartościami firmy. Mówiąc prościej – powinniśmy mieć świadomość tego, kim jesteśmy, dlaczego robimy to, co robimy, do czego zmierzamy i wreszcie – jak będziemy to mierzyć? Oczywiście taka zmiana nie wydarzy się tylko dzięki nowym plakatom na ścianie lub kolejnej prezentacji. Zmieniające się wartości muszą zaczynać się od przywództwa i muszą być zademonstrowane przez rzeczywistą zmianę zachowania. Jeżeli liderzy będą wytrwale demonstrować te nowe zachowania, ludzie pójdą za nimi. Może to potrwać rok lub dwa, ale pójdą.
Chcielibyśmy mieć w firmie, w zespole ludzi zaangażowanych, podchodzących do pracy z pasją, chcących rozwijać siebie i firmę. Takich, którzy przechodzą z przyjemnością do pracy, takich, którzy nie są w stanie przejść obojętnie wobec jakiegoś marnotrawstwa. Trzeba sobie jednak zadać pytanie, czy pracownicy obecnie są związani z firmą relacją serca, czy może portfela? Są to bardzo istotne kwestie, ponieważ one stanowią tak de facto fundament, a bez solidnego fundamentu trudno oczekiwać, że zmiana czy jakakolwiek transformacja będzie udana i będzie trwała.
Chciałbym jeszcze raz przypomnieć tych 5 podstawowych pytań, które warto sobie zadać w przypadku, kiedy szykujemy się do zmiany, do transformacji – czy ona będzie cyfrowa, czy nie, to już nieistotne. A zatem po pierwsze – jaki jest cel zmiany? Jakie problemy chcemy rozwiązać? Po drugie – jak należy usprawnić bieżącą pracę? Po trzecie – jakich będziemy wymagać kompetencji, umiejętności od pracowników? Po czwarte – jakiego systemu zarządzania, zachowań liderów będziemy wymagać, aby wspierać ten nowy system pracy, nową organizację? I wreszcie, po piąte – jakie zachowania, sposób myślenia powinniśmy wykształcić wśród wszystkich pracowników, aby wspierać transformację? Pamiętajmy, że jeżeli mamy trudności z odpowiedzią na te pytania, to zastanówmy się, czy na pewno jesteśmy gotowi na transformację.
Skuteczna i trwała transformacja przedsiębiorstwa nie jest łatwym zadaniem, ale zrozumienie i zastosowanie pięciu filarów opisanych powyżej może przyczynić się do osiągnięcia sukcesu i uzyskania trwałej przewagi konkurencyjnej w dzisiejszym dynamicznym otoczeniu biznesowym.
Autor: Michał Żelichowski – ekspert eq system w zakresie doskonalenia i automatyzacji procesów biznesowych w przemyśle
Pytanie skłania do dwóch odpowiedzi. Z jednej strony mówimy o platformie SAIO – i ta stworzona została w oparciu o technologię .NET od Microsoft. Taki wybór pozwala na szybką aktualizację stacku technologicznego, dzięki czemu SAIO jest narzędziem nowoczesnym oraz zgodnym z nowymi systemami operacyjnymi.
Z drugiej strony mamy technologię samych robotów. SAIO umożliwia ich budowanie z użyciem różnych języków programowania, jak C# czy Python. Co najważniejsze, daje również możliwość tworzenia robotów w oparciu o programowanie wizualne – czyli budowanie z predefiniowanych komponentów do automatyzacji konkretnych czynności. Innymi słowy umożliwia „wyklikiwanie” robotów przy użyciu myszki, co daje spore możliwości mniej zaawansowanym użytkownikom.
W jakich procesach SAIO znalazło dotychczas zastosowanie?
SAIO znalazło szerokie zastosowanie w procesach biznesowych w ING – w Polsce i na świecie. Warto zaznaczyć, że procesy biznesowe w banku to nie tylko te, które są bezpośrednio związane z obsługą naszych klientów i operacjami finansowymi. Obsługujemy czynności w ramach obszarów, które są obecne we wszystkich przedsiębiorstwach, jak np. księgowość, finanse, HR, IT, ocena ryzyka kontrahenta.
Dlatego też, po sprawdzeniu rozwiązań SAIO i osiągnięciu bardzo mierzalnych sukcesów, skierowaliśmy naszą ofertę do klientów korporacyjnych. Aktualnie wzbogacamy SAIO o komponenty AI, tak więc paleta procesów i zastosowań będzie jeszcze większa. Już dziś można wykorzystać SAIO do klasyfikowania maili czy wykrywania anomalii w procesie.
Jak wygląda proces wdrożenia SAIO? Jakie Państwa zdaniem punkty należy traktować priorytetowo na etapie planowania automatyzacji za pomocą systemu RPA?
Niezmiernie ważne jest budowanie w firmie kultury innowacji, digitalizacji i promowania rozwiązań usprawniających procesy i ułatwiających pracę. Wsparcie takich działań przez management jest podstawą kolejnych kroków w robotyzacji. Zaangażowanie pracowników w generowanie pomysłów na roboty, idący za tym system nagradzania i KPI bardzo sprzyja realizowaniu planów automatyzacji procesów.
Rekomendujemy wdrażanie robotyzacji małymi krokami, od pilotażowych wdrożeń w różnych jednostkach w firmie. Zwykle wszystko zaczyna się od wytypowania procesów, dokładnego opisania czynności wykonywanych przez pracownika, analizy z udziałem SAIO i wspólnej decyzji o kolejnych krokach. Przy takim podejściu w krótkim czasie można zobaczyć efekt i potencjał robotyzacji w firmie.
Kiedy warto wdrożyć robota?
Zawsze, kiedy proces jest powtarzalny, modelowy, oparty na regułach. Modelowo za robotem idą oszczędności i decyzje o automatyzacji są uzależniane od oczekiwanej obniżki kosztów dla danego procesu. Co ważne, raczej nie zdarza się, by celem lub skutkiem automatyzacji była redukcja etatów. W sytuacji rosnącego wolumenu operacji, sprzedaży czy obsługiwanych transakcji, przejmowania do obsługi nowych rynków i jednocześnie celów minimalizowania wzrostu zatrudnienia, decyzje o robotyzacji na pewno będą skutkować licznymi korzyściami biznesowymi. Motywacją do robotyzacji może też być uatrakcyjnianie środowiska pracy i stwarzanie pracownikom możliwości rozwoju. Z jednej strony pracownicy nabywają nowe kompetencje i sami robotyzują procesy, a z drugiej mogą lepiej i efektywniej wykorzystywać swój czas.
Jaki jest cykl życia robota?
Roboty często tworzone są jako technologia, która umożliwia szybką automatyzację procesu i nie wymaga aktualizacji wielkich systemów. Dzięki temu automatyzację możemy wdrożyć w przeciągu tygodni, a nie – jak to często bywa – lat.
Takie podejście skutkuje pewnym utrwaleniem się technologii Robotics w infrastrukturze firm. Dzięki temu, że roboty można wdrożyć szybko – te zadomawiają się w procesach, są stale uaktualniane do zmian w otoczeniu systemowym i technologicznym. Warto też powiedzieć, że same roboty stają się coraz bardziej zaawansowane technologicznie i śmiało sięgają do palety możliwości, jaką daje rozwój sztucznej inteligencji. Taka technologiczna finezja robotów oraz łatwość implementacji utrwala ich byt w infrastrukturze na lata.
Co jest potrzebne do uruchomienia pierwszego robota? Jaki jest sposób wdrożenia oraz ile ono trwa?
Wdrożenie pierwszego robota powinno być poprzedzone jak najmniejszym zaangażowaniem pracowników, a jednocześnie szybko pokazać mierzalny efekt. Dlatego my rekomendujemy wybranie procesu do robotyzacji, konsultację z SAIO, przygotowanie robota przez SAIO i oddanie w ręce pracowników.
Zwykle w firmie jest odpowiednia infrastruktura techniczna do rozpoczęcia automatyzacji i prace nad pisaniem robota można szybko rozpocząć. Czas pisania samego skryptu jest uzależniony od skomplikowania procesu, przeciętnie zajmuje od kilku do kilkunastu dni roboczych.
Po co digitalizować dane wejściowe dla robota?
Najprościej mówiąc: dla zapewnienia najwyższej jakości obsługi. Dane, które nie są zdigitalizowane i zestandaryzowane, są podatne na błędy. Poddanie danych odpowiedniej obróbce, tj. wykorzystanie technologii OCR i/lub ich ręczne przetworzenie, a także ich standaryzacja znacząco poprawiają jakość obsługi całego procesu, który wykorzystuje wspomniane dane wejściowe.
Dlaczego SAIO?
SAIO to ogrom doświadczeń w automatyzacji procesów, ponad 2 tysiące działających robotów w Polsce i wielu krajach, przyjazna i stale rozwijana platforma, odpowiadająca na oczekiwania użytkowników z różnym zaawansowaniem IT. Tak więc, zapraszamy do współpracy: SAY HI to AI, say HI to SAIO.
SAIO „w pigułce”
Oprogramowanie powstało w ING Banku Śląskim w 2016
Od 2018 robotyzujemy procesy klientów biznesowych
Wdrożyliśmy już 2 000 robotów – w 10 krajach, na dwóch kontynentach
SAIO umożliwia łatwe tworzenie, testowanie, uruchamianie i zarządzanie robotami oraz pracę w trybach nadzorowanym (RDA) i nienadzorowanym (RPA)
Naszym klientom zapewniamy pełen zakres usług robotyzacyjnych: od przeglądu procesów, przez szkolenia aż po wdrożenie robota
Nasz portal wykorzystuje pliki cookies. Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza zgodę na ich używanie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności Grupy BPCZapoznałem się