Producent kominów i wentylacji Darco udowadnia, że dobra platforma e-commerce poradzi sobie ze wszystkim

Polska firma Darco obaliła mit, że w sieci łatwo sprzedaje się książki, ale specjalistycznym sprzętem grzewczym i wentylacyjnym da się handlować tylko przez hurtownie i duże sieci. Uruchomiona rok temu platforma B2B poprawiła jej wyniki w trudnym czasie pandemii, a sklep internetowy pozwolił na sprzedaż bezpośrednio do klientów. Eksperci merce.com pokazują, jak przeprowadzić cyfrową transformację w pozornie nieinternetowej branży.

  • Handel hurtowy do niedawna uchodził za trudny do przeniesienia do e-commerce. Podejście to zmieniła pandemia i udane wdrożenia platform B2B
  • Firma Darco produkująca instalacje grzewcze i wentylacyjne wspólnie z merce.com uruchomiła nową platformę B2B, dzięki której dociera do kilkuset klientów hurtowych
  • Sukces zachęcił Darco do otwarcia sklepu internetowego, dzięki któremu sprzedaje swoje produkty bezpośrednio do domów klientów końcowych

Handel internetowy stale rośnie właściwie odkąd powstał – według danych Digital Commerce 360 dla amerykańskiego rynku: udział e-commerce  w całej sprzedaży wzrósł  z kilku procent w pierwszej dekadzie XXI w. do 16 proc tuż przed pandemią i ponad 20 proc. obecnie. Do dominującej pozycji w całym handlu sporo mu jeszcze brakuje, m.in. dlatego, że o ile książkę można zamówić bezpośrednio od autora, to całe obszary sprzedaży B2B (business to business) wciąż niełatwo poddają się cyfryzacji.

Specjalistyczne i często drogie produkty oraz spersonalizowane zamówienia w naturalny sposób kierują producentów ku tradycyjnym rozwiązaniom – w stronę branżowych hurtowni, budowy własnych sieci sprzedaży albo opierania jej na drużynie przedstawicieli handlowych.

Pandemia, która utrudniła podróże i osobiste kontakty, pokazała, że taki model bywa zawodny. Ale nawet wcześniej niektórym firmom z sektora B2B udało się przestawić dystrybucję na kanał online, pokazując, że można w ten sposób znacznie zwiększyć efektywność sprzedaży

– Gdyby nie strumień inwestycji, który wraz z pandemią napłynął do branży e-commerce, cyfryzacja hurtowego obszaru handlu i tak by się wydarzyła, m.in. z inspiracji firmami, które zrobiły już ten krok i wyprzedziły swoich konkurentów na rynku. Firma Darco, która z naszym wsparciem przeszła ten proces pokazała, że nie ma takiej branży, gdzie systemu sprzedaży nie dałoby się zdigitalizować. Wydaje się, że systemy grzewcze i wentylacyjne w domach są tak złożone, a kupowanie online tak proste, że nie da się tego ze sobą połączyć. Faktycznie wdrożenie sprzedaży online zajęło sporo czasu, ale efekty są doskonałe. Nie dość, że Darco znacznie zwiększył sprzedaż B2B, to zaczął ze sporymi sukcesami sprzedawać też w modelu B2C, czyli bezpośrednio do klientów indywidualnych – ocenia Marcin Rutkowski Brand Operations Manager merce.com.

Lepsza dostępność = więcej klientów

Darco to rodzinny biznes założony na początku lat 90. w warsztacie blacharskim, który rozrósł się do rozmiarów dużej firmy zatrudniającej ponad 350 osób. Obecnie firma skupiona jest na produkcji zaawansowanych instalacji wentylacyjnych i grzewczych, które sprzedaje zarówno w na rynku polskim, jak i za granicą.

– Do niedawna sprzedaż online stanowiła niewielki aspekt działalności Darco. Posiadaliśmy bardzo prostą i ograniczoną funkcjonalnie platformę B2B opartą o przestarzałe mechanizmy. Nie zawsze była wspierana przez przeglądarki. Użyteczność rozwiązania była przez to ograniczona, klienci nie zawsze chcieli i umieli z tego korzystać, a handlowcy niespecjalnie ich do tego nakłaniali – wyjaśnia Tomasz Domaradzki, Specjalista ds. E-commerce Darco.

Główne zalety nowej platformy B2B, wdrożonej wspólnie z merce.com, to: łatwość generowania wielopozycyjnych zamówień, ich multiplikacji, podgląd stanów magazynowych online, czy wgląd w dane historyczne. Kontrahent uzyskuje wszystkie niezbędne informacje i może zamówić to czego potrzebuje, bez kontaktu osobistego z działem handlowym. Rok po zmianie technologii Darco odnotowało wzrosty sprzedaży w kanale internetowym o ok. ¼. Obecnie z platformy B2B korzysta około 600 stałych klientów.

– Widzimy duży przyrost zamówień składanych tą drogą. To duży plus, jeśli przyjąć, że wcześniej musiałyby one być rejestrowane ręcznie. Klienci często decydują się na zakup produktów, które mogą być szybko dostarczone, zamiast realizowania zamówień, które musiałyby być skierowane na produkcję – zauważa Tomasz Domaradzki. – Przybyło nam wielu nowych klientów, także firm małych, instalacyjnych, które zwykle nie mają czasu na studiowanie katalogów, cenników, czy rozmowy z handlowcami – dodaje ekspert Darco.

Sprzedaż nie tylko poprzez hurtownie

Sklep internetowy dla klienta końcowego był nowością w ofercie Darco. Nigdy wcześniej nie posiadała ona takiego kanału sprzedaży, więc jego uruchomienie wymagało przyjęcia nowych sposobów prowadzenia biznesu.

– Musieliśmy dostosować się do tego, by realizować zamówienia w 48 godzin, co w przypadku wielu tysięcy produktów nie jest łatwe. Trzeba przyzwyczaić się też do pewnego poziomu zwrotów. Wciąż uczymy się tego kanału sprzedaży, ale plusy zdecydowanie przesłaniają napotkane problemy. Rozwój B2C to przede wszystkim praca organiczna przy pozycjonowaniu sklepu, opracowywaniu ofert promocyjnych, wykorzystywaniu narzędzi, które stopniowo wdrażamy – ocenia Tomasz Domaradzki z Darco.

Główną motywacją do uruchomienia sklepu B2C była budowa rozpoznawalności marki w oczach klienta docelowego. Dzięki bezpośredniej obsłudze kilkunastu tysięcy zamówień rocznie świadomość marki wśród konsumentów jest dużo większa niż jeszcze przed kilku laty.

– Firma przechodziła wiele zmian, ale każda z nich była starannie zaplanowana i przemyślana. Budowa marki na rynku polskim i zagranicznym to największe wyzwanie, ale także klucz do sukcesu. Dziś możemy powiedzieć, że praca nad własną marką i nowymi kanałami sprzedaży było dobrym ruchem, w przeciwieństwie do współpracy „pod obcą banderą. To, że klienci przychodzą do detalisty „po wyrób Darco”, a nie po „komin” czy „nasadę” jest dla nas największą satysfakcją – podsumowuje Łukasz Darłak, Prezes Darco

Comarch rusza z budową centrum danych w USA

Comarch planuje rozpocząć budowę centrum przetwarzania danych w Stanach Zjednoczonych. Ośrodek o powierzchni blisko 3 000 m2 powstanie na działce liczącej 1,2 hektara w miejscowości Mesa w stanie Arizona. Prace rozpoczną się w czerwcu 2021 roku. Uruchomienie data center planowane jest na połowę 2022 roku.

Inwestycja we własną infrastrukturę to część strategii Comarch oraz jest związana z planami rozszerzenia działalności biznesowej na rynku amerykańskim, gdzie firma realizuje projekty informatyczne od 1999 roku.

Aktualnie Comarch świadczy usługi data center dla klientów z Ameryki Północnej i Południowej w wynajmowanych przestrzeniach w Chicago i Columbus oraz w Montrealu i Toronto. Po uruchomieniu ośrodka na terenie USA, wszystkie te serwery zostaną przeniesione do Mesy. Comarch posiada już własne serwerownie w Polsce (Kraków i Warszawa) oraz we Francji i w Niemczech.

Centrum danych w Mesie będzie wykorzystywane do hostowania infrastruktury i aplikacji, wsparcia i utrzymania, realizacji projektów IT, rozwoju biznesu, usług konsultingowych oraz do dostarczania systemów informatycznych.

Cieszymy się, że możemy powitać pierwszy zakład Comarch w USA w Mesa – powiedział John Giles burmistrz Mesa. Ich renomowane systemy i rozwiązania informatyczne wpisują się w rosnący trend polegający na znajdowaniu przez firmy oparte na technologii możliwości biznesowych oraz utalentowanych pracowników w naszym mieście.

Budowa centrum danych to pierwsza inwestycja Comarch w USA i będzie pełnić funkcję flagowego budynku firmy. Comarch działa na rynku amerykańskim od końca XX wieku, kiedy to firma otworzyła swój oddział w Waszyngtonie. Uruchomienie biura w Ameryce było elementem długoterminowej strategii budowania globalnej marki Comarchu. Obecnie firma ma oddziały w Nowym Jorku i Rosemont. Wśród amerykańskich firm, które postawiły na systemy i usługi Comarch są m.in. linie lotnicze JetBlue, wypożyczalnia samochodów Enterprise Rent-A-Car oraz sieć sklepów sieci sklepów z artykułami metalowymi TrueValue.

Data center w Mesie będzie również obsługiwać klientów z krajów Ameryki Południowej. Już teraz wiele firm przechowuje dane w serwerowniach, które Comarch wynajmuje w USA i Kanadzie. Z usług hostingowych korzystają m.in.: Despegar, wiodąca internetowa firma turystyczna w Ameryce Łacińskiej czy też Repsol, przedsiębiorstwo zajmujące się przetwórstwem ropy naftowej i gazu ziemnego.

Comarch ściśle współpracował z architektami, aby projekt był architektonicznie efektywny, atrakcyjny i pozytywnie przyjęty w regionie.

Wybraliśmy Mesę ze względu na jej rozwój jako wschodzący region technologiczny, rozsądne ceny energii, istniejącą infrastrukturę, brak ryzyka wystąpienia klęsk żywiołowych i przyjazne dla biznesu procesy akceptacji, które skróciły czas uruchomienia – powiedział Louis Rossi, przedstawiciel Comarch, dyrektor ds. rozwoju biznesu w USA. Zespół Biura Rozwoju Gospodarczego Mesy był również pozytywnym czynnikiem, ponieważ stworzył system wsparcia, który ułatwia poruszanie się w skądinąd skomplikowanym przedsięwzięciu dla międzynarodowej firmy.

Pan Rossi trafił w sedno, dlaczego firmy zorientowane na technologię wybierają Mesę na swoje siedziby – stwierdził Kevin Thompson, członek Rady Dystryktu VI. Personel Biura Rozwoju Gospodarczego Mesy wykonał świetną robotę, przyciągając i promując naszą społeczność, co jest korzyścią nie tylko dla mieszkańców, ale także dla sąsiednich miejscowości i regionu.

Generalnym wykonawcą data center będzie The Weitz Company. Łączny koszt inwestycji Comarch w budowę nowego ośrodka wyniesie ok. 22 mln USD.

 

Więcej informacji o Comarch:

Comarch został założony w 1993 roku w Krakowie, w Polsce. Prowadzi projekty dla czołowych marek z Polski i świata w najważniejszych sektorach gospodarki m.in.: telekomunikacji, finansach, bankowości i ubezpieczeniach, handlu i usług, infrastruktury IT, administracji publicznej, przemyśle, ochronie zdrowia oraz w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. Z  usług Comarch skorzystało kilkadziesiąt tysięcy światowych marek w ponad 100 krajach na 6 kontynentach m.in.: Heathrow Airport, BP, Carrefour, Heineken, Vodafone, T-Mobile, Telefónica, Orange, LG U+ czy BNP Paribas Fortis, Allianz, Aviva, AXA, Banque Populaire des Alpes, Alior Bank, Credit Suisse, Delta Lloyd Life, DNB, ING.

Zajmuje wysokie pozycje w rankingach analityków IT m.in.: Gartnera, Truffle 100, TOP 200 „Computerworld”, IDC, Polskiej Akademii Nauk, EU Industrial R&D Investment Scoreboard. Corocznie Comarch inwestuje środki o wartości ok. 15 proc. przychodów  w projekty innowacyjne. W 2020 roku nakłady na prace R&D wyniosły 263 mln zł. Obecnie zatrudnia prawie 6 500 ekspertów, w ponad 90 biurach w ponad 30 krajach od Australii i Japonii przez Bliski Wschód oraz Europę aż po obie Ameryki.

VENDO.ERP z Godłem „Teraz Polska”

Ekosystem VENDO.ERP uzyskał w XXXI konkursie Godło „Teraz Polska”. Jesteśmy pierwszą firmą w Polsce oferującą system klasy ERP, która może poszczycić się takim prestiżowym wyróżnieniem. Przez 30 lat żadnej firmie oferującej system ERP to się nie udało.

Godło „Teraz Polska” stanowi dla firm umieszczających go na swoich produktach i usługach proste i czytelne potwierdzenie wysokiej jakości oferty.

Na przestrzeni ponad 30 lat Godło „Teraz Polska” stało się marką samą w sobie. Jego prestiż umacniają przejrzyste procedury konkursowe, obiektywizm, kompetencja i niezależność ekspertów. Jak co roku Fundacja powołuje Branżowe Komisje Ekspertów. Z puli 49 nominowanych, Kapituła Konkursu pod przewodnictwem prof. Michała Kleibera wybrała między innymi system VENDO.ERP.

VENDO.ERP to kompleksowy, polski program do zarządzana przedsiębiorstwem wykorzystujący mechanizmy sztucznej inteligencji – ALICE. To nowoczesne, w pełni zintegrowane i zautomatyzowane rozwiązanie ERP, pozwalające zarządzać firmą w sposób kompleksowy. Skutecznie wspiera ewidencję i planowanie wszystkich zasobów przedsiębiorstwa. Optymalizuje realizowane w nim procesy i pozwala na bardziej efektywne zarządzanie informacją. Automatyzuje poszczególne czynności i ułatwia bieżącą kontrolę realizowanych zadań. Przyczynia się do poprawy efektywności realizowanych działań, optymalizacji wydatków i obniżenia kosztów, a w efekcie do wzrostu wydajności. Dostarcza informacji niezbędnych do podejmowania kluczowych dla przedsiębiorstwa decyzji. VENDO.ERP spełnia wszystkie oczekiwania przedsiębiorców: 1 system dla wszystkich obszarów w organizacji (produkcja, logistyka, sprzedaż, finanse, personel, serwis, BI, CRM); usprawnia pracę; dopasowany do struktury organizacji; łatwy w użytkowaniu; niezawodny i wydajny; elastyczny – możliwość rozbudowania funkcjonalności; integracja z innymi systemami pozwalającymi skuteczniej zarządzać łańcuchem dostaw. Ten „żyjący” ekosystem posiada ponad 30 rozszerzeń funkcjonalnych, dzięki czemu klient może sam dostosować swój VENDO.ERP i w pełni wykorzystać jego potencjał.

System VENDO.ERP wykorzystuje mechanizmy sztucznej inteligencji w harmonogramowaniu i planowaniu produkcją – Alice. Alice może także pracować z każdym systemem ERP niezależnie od producenta. Alice wykorzystuje algorytmy sztucznej inteligencji (Artifical Intelligence) w procesie planowania, harmonogramowania i sterowania produkcją. Jest to system uczący się, którego głównym celem jest praktyczne zastosowanie dokonań w dziedzinie sztucznej inteligencji do stworzenia w pełni autonomicznego systemu potrafiącego doskonalić się przy pomocy zgromadzonego doświadczenia (czyli danych) i nabywania na tej podstawie nowej wiedzy. Alice podejmuje na bieżąco decyzje w zakresie zarządzania pracą pracowników, maszyn, zasobów na hali produkcyjnej, pracuje cały czas 365/7/24 i jest zawsze do dyspozycji. Dzięki Alice skraca się czas rozplanowania 100 000 operacji do 10 sekund, wzrasta produktywność (wydajności) o 30%, redukcja zapasów półproduktów nawet o 65%, wzrost terminowości dostaw – obniżenie wskaźnika opóźnionych zleceń maksymalnie do 95%, zmniejszenie produkcji w toku o 65% i skrócenie cyklu produkcyjnego o 65%. Rozwiązanie to posiada opinię o innowacyjności na skalę międzynarodową wydaną przez Akademię Leona Koźmińskiego.

Nasze doświadczenia w produkcji zaowocowały rozwinięciem VENDO.ERP o system klasy MES, który zasila danymi Alice. MES to nie tylko raportowanie danych przez człowieka ze zdarzeń na hali produkcyjnej, ale przede wszystkim informacja zwrotna z maszyn i urządzeń znajdujących się w przedsiębiorstwie. Wykorzystujemy nowoczesną architekturę stworzoną przez czujniki IoT i dzięki naszym automatykom i programistom potrafimy nawiązać dialog z maszyną online. VENDO.ERP to nie tylko system ERP, to ekosystem, który intensywnie rozwijamy poprzez integrację z różnymi platformami, usługami, oprogramowaniem. To system, który w prosty sposób zapewnia komunikację z bankowością online, platformami e-commerce, podpisem elektronicznym, aplikacjami do automatyzacji marketingu, dedykowanymi portalami do oceny wiarygodności Klienta, spedytorami i kurierami, systemami CAD/CAM oraz wiele innych, dzięki czemu można skrócić i zautomatyzować procesy.

Elementem naszego systemu ERP jest automatyzacja procesów obsługi magazynu, obsługujemy magazyny wysokiego składowania, magazyny rozproszone, integrujemy się z automatyką magazynu. Wspieramy naszych klientów w zakresie wsparcia procesów produkcyjnych. VENDO.ERP wspiera przepływ towarów nie tylko na magazynie, ale również na hali produkcyjnej poprzez obsługę surowca, półproduktu, wyrobu gotowego na liniach oraz gniazdach produkcyjnych. Zaawansowane i konfigurowalne algorytmy optymalizują oraz automatyzują scenariusze pracy dla pracowników magazynu.

To system wykorzystujący Qlik® Sense – aplikację nowej generacji do samodzielnej wizualizacji danych i zależności pomiędzy nimi. Pełna funkcjonalność Qlik® Sense jest dostępna w każdym miejscu, dlatego użytkownicy mogą nie tylko analizować informacje, ale też tworzyć wizualizacje bezpośrednio na urządzeniach mobilnych.

Aktualnie na VENDO.ERP pracuje 550 klientów i blisko 10 000 użytkowników z całej Polski.

www.vendoerp.pl

Produkcyjna hossa trwa

„Sell in May and go away”? Nie w tym roku i zdecydowanie nie w przypadku polskich producentów. Po stosunkowo dobrym pierwszym kwartale bieżącego roku (+5,4%) Giełdowy Indeks Produkcji przyspieszył i w trwającym jeszcze kwartale numer dwa wypracował już 14,6% wzrost wartości. W samym tylko maju GIP60 wzrósł o 6,46% z 1001,22 do 1065,92 pkt, czyli pułapu na którym po raz ostatni znajdował się w marcu 2018 roku.

Analitycy z DSR podsumowali Giełdowy Indeks Produkcji (GIP) za miesiąc maj. W poniższym komunikacie dr Maciej Zaręba – analityk i współtwórca GIP z DSR S.A. pisze: „W maju, 2 na 3 spółki z GIP60 zyskiwały na wartości, a w 23 przypadkach wzrost był nawet dwucyfrowy. Każda z 10 najlepszych spółek w tym miesiącu wzrosła o ponad 25%, a 6 najlepszym spółkom udało się poprawić wartość rynkową o ponad 30%!”.

Najlepsze wyniki z inwestycji przyniosły spółki z branży tzw. projektantów, czyli producenci i dystrybutorzy odzieży. W GIP60 obecnie znajdują się trzy spółki z tej branży i wszystkie trafiły do TOP 4 majowej klasyfikacji Giełdowego Indeksu Produkcji – na szczycie znalazła się Vistula Retail Group z miesięcznym wzrostem na poziomie 44,76%, stopień niżej LPP (37,85%), a czwarte miejsce przypadło polkowickiej CCC (32,25%). Nieźle poradziły sobie również spółki z branży spożywczej, dla których średnia miesięczna stopa zwrotu w maju wyniosła 14,85%. Niewiele niżej znalazły się spółki z przemysłu lekkiego (średnio +11% m/m), producenci materiałów budowlanych (+10,58%) oraz producenci mebli i innych wyrobów drewnianych (+8,42%).

Nie najlepiej ubiegły miesiąc wspominają akcjonariusze spółek z branży farmaceutycznej, których akcje potaniały średnio o 15,25%. Złożyła się na to przede wszystkim znaczna przecena akcji Mabionu (-20,83% m/m) i Biomedu (-34,52% m/m). Średnio o 1% stopniała wartość rynkowa polskich spółek z branży chemicznej, ale w tym przypadku sytuacja była bardziej zróżnicowana – Mercator i Polwax straciły odpowiednio 29,34% i 16,79%, a Ciech i Grupa Azoty wzrosły o 26,59% i 14,43%. Dla spółek z branży farmaceutycznej i chemicznej maj był kolejnym miesiącem spadków.

Kontra branży odzieżowej

Majową klasyfikację Giełdowego Indeksu Produkcji wygrywa Vistula Retail Group, która po 31,43% wzroście w kwietniu dołożyła 44,76% w maju, windując cenę nad poziom 3,8 zł za akcję. Popyt na akcje spółki wzmacniał się zarówno po ogłoszeniu wyników za I kwartał, jak i po ogłoszeniu wyników za kwiecień. Inwestorów nie zraziła ujemna dynamika przychodów i zysków w obu raportach, gdyż w wyniku zamknięcia galerii handlowych spodziewano się takiego scenariusza. Pozytywnie zaskoczyła za to sprzedaż online, szczególnie w segmencie wyrobów jubilerskich, gdzie wzrost wyniósł 54% r/r.   Cenom akcji spółki nie zaszkodziła również informacja o zmianach w zarządzie spółki. W następnych miesiącach spodziewany jest wzrost ruchu w stacjonarnych punktach sprzedaży, które zostały otwarte 3 maja – pierwsze tygodnie po otwarciu pokazują, że nadzieje te mają solidne podstawy, gdyż wzrost aktywności był większy, niż po zniesieniu obostrzeń w 2020 r.

Drugi stopień podium dla gdańskiej LPP. Podobnie jak w przypadku innych spółek odzieżowych, również w tym przypadku inwestorzy pozytywnie odebrali skuteczne wykorzystanie kanałów sprzedaży online jako substytutu tradycyjnych metod sprzedaży, które utracono w wyniku kolejnych obostrzeń stanowiących element walki z pandemią koronawirusa. Tak dobra sytuacja spółek odzieżowych to zasługa przede wszystkim elastyczności polskich konsumentów, którzy w odpowiednim momencie zwiększyli aktywność na rynku e-commerce. Po dobrych wynikach za pierwszy kwartał analitycy spodziewają się dalszej poprawy dzięki oczekiwanemu wzrostowi popytu w wyniku poluzowania obostrzeń pandemicznych.

Trzecie miejsce dla spółki Sonel, której w ubiegłym roku udało się poprawić przychody i rentowność względem 2019 roku, a w I kwartale br. utrzymać zysk , mimo spadku przychodów. Akcjom spółki pomogły również informacje o umowach na dostawę liczników energii elektrycznej z modemem LTE, jaką jedna ze spółek zależnych podpisała z Tauron Dystrybucja, opiewające na łączną kwotę ponad 13 mln zł.

Czy akcje polskich producentów zyskają na migracji kapitału?

Na doskonałe rezultaty inwestycji w akcje polskich producentów złożyło się kilka czynników, z których najważniejsze to rozgrzana do czerwoności koniunktura w przemyśle i bardzo dobra sytuacja na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, a raczej ogólniej na rynkach akcji. Wśród tych ostatnich, szczególnie korzystnie wypadły wschodzące rynki akcji – rosyjski RTS wzrósł o prawie 8%, węgierski BUX o 7%, czeski PX o 6%, a najwyżej w regionie poszybował w tym czasie polski WIG20, który zwiększył swoją wartość o 10%. O połowę mniejszą skalę wzrostu zanotowano w tym czasie na rynkach akcji zaliczanych do grona rozwiniętych – francuski CAC40 zyskał w maju 3,5%, niemiecki DAX 2,3%, a amerykański DJIA 1,9%. Po drugiej stronie lustra technologiczny NASDAQ Composite, który zaliczył w maju 2,1% spadek wartości. Dywagując na temat kierunków migracji kapitału inwestycyjnego, nie sposób pominąć gwałtownej przeceny na rynku kryptowalut, z którego w trakcie kilku dni wyparowało około 5 bln zł. Przyczyniło się to pośrednio do dalszego wzrostu cen surowców, w tym także metali szlachetnych – złoto wróciło nad poziom 1900 USD za uncję, a srebro ponad 28 USD za uncję – ale też przywróciło zainteresowanie inwestorów rynkami wschodzącymi. Nie bez znaczenia w tym przypadku będzie poziom stóp procentowych, tak więc oczy inwestorów zwrócone są obecnie przede wszystkim na rosnącą inflację i zachowanie amerykańskiego banku centralnego (Fed).

Polski przemysł na paliwie rakietowym

Inwestycje sektora prywatnego już w pierwszym kwartale 2021 r. wróciły do poziomu sprzed pandemii. Silnie rośnie eksport, który – jak prognozuje Krajowa Izba Gospodarcza (KIG) – wzrośnie w 2021 roku o 13,9 % r/r, co znacznie wzmocni tegoroczne odbicie aktywności gospodarczej w naszym kraju. Stało się jasne, że jednym z mocniejszych silników przyspieszającego wzrostu gospodarczego jest sektor produkcyjny, który z jednej strony stosunkowo niewiele stracił na obostrzeniach, a z drugiej strony sporo zyskał na zmianach globalnego łańcucha dostaw. W tym miejscu warto wspomnieć o rekordowym odczycie wskaźnika PMI® dla polskiego sektora przemysłowego, który jest już 11 w serii pozytywnych odczytów dla naszego kraju. W maju wskaźnik ten wzrósł do 57,2 punktów czyli najwyższego wyniku w historii badań, sięgających 1998 roku, notując również najszybsze tempo poprawy warunków w polskim sektorze wytwórczym.

Jeśli dobra koniunktura utrzyma się (a wiele na to wskazuje) i polskie spółki produkcyjne poradzą sobie z wyzwaniami w zaopatrzeniu, zwiększając jednocześnie swoje moce produkcyjne poprzez dalsze inwestycje, to w kolejnych kwartałach powinniśmy obserwować dalszy wzrost wartości polskich producentów- podsumowuje dr Maciej Zaręba.

 

***

Giełdowy Indeks Produkcji to wspólne przedsięwzięcie firmy DSR, serwisu analitycznego „Produkcja.Expert” oraz Wydziału Informatyki i Zarządzania Politechniki Wrocławskiej.

Indeks obejmuje 60 spółek produkcyjnych notowanych na Rynku Podstawowym GPW i pokazuje zmianę nastrojów inwestorów w stosunku do spółek z branży produkcyjnej. Ze względu na precyzyjną analizę wyników poszczególnych przedsiębiorstw produkcyjnych indeks GIP może stanowić wiarygodny barometr faktycznego stanu sektora produkcyjnego.

Giełdowy Indeks Produkcji jest indeksem typu cenowego, więc przy jego kalkulacji nie uwzględnia się dochodów z tytułu dywidend. Za dzień bazowy (pierwszy dzień publikacji, w którym indeks przyjął wartość 1000) został uznany dzień 1 stycznia 2016 roku.