Indeks GIP60: Polscy producenci lekiem na całe zło

Aż trzy spółki z Giełdowego Indeksu Produkcji w pierwszej 10-tce rankingu GPW za 2020r. Nic dziwnego, bo ubiegły rok dla polskich spółek produkcyjnych okazał się bardzo udany. W konsekwencji GIP60 mimo zauważalnych problemów zdołał wypracować 11,37% wzrost wartości i zamknął 2020 rok na poziomie 882,34 punktów.

Analitycy z DSR podsumowali Giełdowy Indeks Produkcji (GIP) za rok 2020. W poniższym komunikacie dr Maciej Zaręba – analityk i współtwórca GIP, z DSR S.A. pisze:

Co druga spółka Giełdowego Indeksu Produkcji (GIP60) zanotowała w ubiegłym roku dwucyfrową dodatnią stopę zwrotu, a jedynie co piąta straciła więcej niż 10% wartości rynkowej. Żeby dostać się na podium rocznej klasyfikacji GIP60 należało osiągnąć wzrost ceny akcji na poziomie 359%, a zwycięstwo wymagało wzrostu o co najmniej 4141%. Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku spółce ZPUE wystarczyło do zwycięstwa 151,28%, a podium zapewniał roczny zwrot na poziomie 65%.

Mediana rocznych stóp zwrotów na poziomie 52% pozwoliła polskim producentom tworzyw sztucznych osiągnąć najlepszy wynik w ujęciu branżowym. Na uwagę zasługują szczególnie Radpol i Lentex, które w ubiegłym roku wzrosły odpowiednio o 58,36% i 51,50%. Dwucyfrowe mediany rocznych stóp zwrotu zaobserwowano w tym czasie również wśród polskich producentów mebli (34%), przemysłu lekkiego (22%), materiałów budowlanych (15%) i farmacji (12%). Gorzej poradzili sobie producenci odzieży, dla których mediana rocznych stóp zwrotu wyniosła -20%. Niewielkie spadki zaobserwowano wśród producentów z branży metalurgicznej (-3%) i spożywczej (-1%).

Mercator najlepszą spółką GPW

Podium 2020 roku, ze względu na roczny wzrost wartości rynkowej przedstawia się następująco (w nawiasie miejsce w ogólnym rankingu GPW):

  1. Mercator Medical 4141,21% (1)
  2. Biomed-Lublin 753,33% (4)
  3. Libet 358,96% (9)

Niekwestionowanym zwycięzcą rocznego rankingu Giełdowego Indeksu Produkcji została spółka Mercator, która okazała się również najlepszą spółką GPW w 2020 roku. Co istotne, całe podium GIP60 znalazło się w 2020 roku w gronie najlepszych dziesięciu spółek z GPW, które notabene zostało w zeszłym roku zdominowane przez spółki z przewagą polskiego kapitału.

Już w zeszłym roku producent rękawiczek medycznych był najlepszy pod względem liczby zdobytych podiów miesięcznych klasyfikacji GIP60 (2 razy pierwsze miejsce i 2 razy trzecie miejsce), ale ostatecznie jej wartość rynkowa spadła w 2019 roku o 7,87%. Mimo tego w ubiegłorocznym podsumowaniu wskazywaliśmy na „duży potencjał do wzrostów, który na początku 2020 roku jest podsycany ogromnym popytem na produkty spółki wywołanym epidemią koronawirusa, dzięki czemu spółka jest jedną z najszybciej rosnących na całej GPW”.

Bez wątpienia producent rękawic, materiałów opatrunkowych i odzieży jednorazowej stał się jednym z największych beneficjentów sytuacji wywołanej pandemią koronawirusa. Cena akcji spółki wzrosła w trakcie 2020 roku z początkowej 9,95 zł do 422 zł , co oznacza, że spółka wyceniana na początku roku na ok. 105 mln zł, zamknęła go wyceną rynkową sięgającą prawie 4,5 mld zł. Jednocześnie, aż sześciokrotnie Mercator znalazł się na najwyższym stopniu podium: w styczniu, lutym, kwietniu, czerwcu, lipcu i wrześniu. Takiej dominacji nie zanotowano w pięcioletniej historii badań Giełdowego Indeksu Produkcji.

Drugie miejsce przypadło spółce Biomed-Lublin Wytwórnia Surowic i Szczepionek z Lublina, której wycena rynkowa wzrosła w ubiegłym roku z 65 mln zł do niemalże pół miliarda złotych, a w trakcie roku sięgała ona nawet 1,5 mdl zł. Rajd na akcjach spółki napędzany był przez liczne informacje o badaniach nad osoczem ozdrowieńców, które miały się przełożyć na stworzenie leku przeciwko koronawirusowi.

Miejsce trzecie dla spółki Libet za wzrost wyceny rynkowej o 358,96%. Wrocławski producent kostki brukowej i płyt tarasowych to kolejna spółka, dla której 2020 rok przyniósł wiele dobrego. Po długiej restrukturyzacji, której początki sięgają nawet paru lat wstecz, wyniki spółki ustabilizowały się, co przełożyło się na uznanie w oczach inwestorów i możliwość wykorzystania szans, które pojawiły się przed producentami materiałów budowlanych.

Najłatwiej odbić się z uklepanego dna

Pierwsza połowa 2020 roku upłynęła pod znakiem problemów wynikających z postępującej pandemii COVID-19, które piętrzyły się w kolejnych obszarach naszego życia. Izolacja kolejnych obszarów geograficznych i gospodarczych doprowadziła do zapaści w sektorze usług, ale też poważnych problemów w przemyśle. Jedną z konsekwencji początkowego chaosu i niepewności było zerwanie wielu łańcuchów dostaw, co wywołało spore zamieszanie w globalnej gospodarce, ale też zainicjowało proces redefinicji powiązań na gospodarczej mapie świata. Wzrosło znaczenie gwarancji dostaw i lokalizacji fabryk, a spadło znaczenie kryterium kosztowego, które napędzało wcześniej konkurencyjne cenowo przemysły dalekowschodnich gospodarek rozwijających się.

Skutki pozytywnej ekspozycji polskich producentów na tle tracących zaufanie dostawców z Dalekiego Wschodu dało się odczuć już w drugiej połowie 2020 roku. Ostatnie miesiące ubiegłego roku to wręcz okres boomu dla polskiego przetwórstwa przemysłowego. Jak podaje GUS, w samym tylko w grudniu produkcja sprzedana przetwórstwa przemysłowego wzrosła w Polsce o 12,8% w stosunku do grudnia 2019 r. Mocna końcówka roku pozwoliła niemalże wyrównać wynik i w okresie styczeń-grudzień 2020 r. produkcja sprzedana przemysłu była tylko o 1% niższa niż w 2019 r.

Również nastroje pracowników firm produkcyjnych, monitorowane w regularnych badaniach ankietowych,  uległy znacznej poprawie w drugiej połowie roku. Wskaźniki takie jak PMI® i ISM notują z każdym kolejnym miesiącem coraz wyższe wyniki. W Polsce, w drugiej połowie ub.r. wskaźnik PMI® powrócił po 20 miesiącach nad neutralny poziom 50 pkt, tak więc długa seria negatywnych odczytów została przerwana właśnie w połowie 2020 r.

2021 rokiem wielkich wyzwań, ale i wielkich szans

W Nowy Rok weszliśmy ze starymi problemami, restrykcje  w dalszym ciągu ograniczają lub nawet uniemożliwiają funkcjonowanie licznych firm z wielu sektorów. W tym roku jednak problemy są już dobrze poznane i pojawiła się nadzieja w postaci szczepionek, które powinny pomóc przywrócić nam swobodę funkcjonowania. Dlatego tyle uwagi poświęca się obecnie procesowi szczepień, który w różnych krajach przyjmuje różne formy i tempo. Z pewnością dla inwestorów będzie to jedno z kryteriów oceny potencjału gospodarki i rynków akcji, co widać m.in. na wykresie Izraelskich indeksów giełdowych.

Dla rynków akcji równie istotne będą kolejne pakiety stymulujące i niskie stopy procentowe, które zwykle przekładają się na zwiększony popyt na akcje. Na podstawie wypowiedzi prezesa NBP należy oczekiwać, że niskie stopy utrzymają się w najbliższym roku również w Polsce. Co powinno jeszcze bardziej zmniejszyć atrakcyjność bezpiecznych form lokowania oszczędności takich jak lokaty i obligacji, oraz zwiększyć tolerancję inwestorów na ryzyko zwiększając atrakcyjność rynków kapitałowych.

Oczywiście wyniki finansowe producentów też będą bardzo ważne dla ich wartości rynkowej, dlatego dodatkowym czynnikiem sprzyjającym wyceną polskich producentów będzie słaba złotówka, ponieważ znaczna część przychodów rodzimych wytwórców pochodzi z eksportu. W tym kontekście ważny jest również wspomniany proces reorganizacji łańcuchów dostaw.

Postępującą poprawę nastrojów pracowników firm produkcyjnych obserwujemy w kolejnych badaniach ankietowych zarówno na Zachodzie jak i na Wschodzie. Również nasi rodzimi producenci nie zdradzają oznak pesymizmu, co jedynie potwierdza dobrą sytuację w branży.

Dodając do poniższych informacji ogromne pakiety stymulujące gospodarki po obu stronach Atlantyku, należy oczekiwać dalszych wzrostów na rynkach akcji i wygląda na to, że tym razem nasza rodzima GPW stanie się jednym z jej beneficjentów, a polscy producenci powinni odegrać w tym procesie znaczącą rolę. Zatem kupujmy polskie spółki produkcyjne i pracujmy nad wzrostem znaczenia polskiego przemysłu.

 

Dodatkowych informacji udziela:
Grzegorz Pawłowski
Marketing Manager
DSR S.A.
GSM:  + 48 734 478 889
email: grzegorz.pawlowski@dsr.com.pl

6 przesłanek, które mogą wskazywać, że powinieneś wdrożyć kompleksowe oprogramowanie

Firmy korzystające z oprogramowania biznesowego mają do wyboru wdrożenie kilku odrębnych rozwiązań dedykowanych poszczególnym obszarom np. fakturowaniu, procesom kadrowym, obiegowi dokumentów lub wybór jednego kompleksowego systemu, który obejmuje je wszystkie. Choć wyspecjalizowane pod konkretny obszar systemy oferują szerokie możliwości i najłatwiej je dopasować do potrzeb organizacji, może okazać się, że wraz z rozwojem firmy przestaną być efektywne.

Jedną z przyczyn, dla których przedsiębiorstwa decydują się na wdrożenie nowego oprogramowania, jest ich dynamiczny rozwój. Koordynacja coraz większej liczby procesów biznesowych staje się wyzwaniem. „Niewielkie przedsiębiorstwa zazwyczaj decydują się na mniejsze systemy, obejmujące wyłącznie kluczowe obszary. Z oczywistych względów często nie mogą sobie pozwolić na wdrożenie kompleksowego rozwiązania, które rosłoby razem z nim. Wraz z coraz większymi potrzebami, kolejne systemy obejmujące nowe obszary biznesowe są „doklejane” do poprzednich. W tym przypadku największym wyzwaniem jest odpowiednia integracja danych, a często nie jest to łatwe zadanie. Szczególnie problematyczne może być to w sytuacjach, kiedy poszczególne systemy wymagają kolejnych nakładek, aby odpowiadać na coraz większe potrzeby firmy. Długoterminowo, takie podejście może okazać się nie tylko kosztowne, ale także mało efektywne – mówi Filip Fludra, Sales Manager w Exact Software Poland.

Jakie są przesłanki świadczące o tym, że warto rozważyć zastąpienie wykorzystywanych rozwiązań jednym kompleksowym?

1. Nieefektywna integracja danych

Stosowanie kilku rozwiązań informatycznych wiąże się z koniecznością zapewnienia skutecznej wymiany danych pomiędzy nimi. Zazwyczaj nie jest ona tak efektywna jak w przypadku jednego systemu z różnymi modułami. Informacje widoczne są wówczas z opóźnieniem, co sprawia, że firma nie wykorzystuje w pełni możliwości skutecznej kontroli i podejmowania decyzji w oparciu o aktualne dane. Przepływające informacje często mają różne formy, niezgodne rozszerzenia lub są przekazywane w uproszczonej formie, co sprawia, że ich analiza i uporządkowanie zajmują więcej czasu. Szybka i sprawna wymiana danych ma szczególne znaczenie w przypadku finansów. Dostęp do wszystkich dokumentów i danych w jednym centralnym systemie pozwala księgowości na dokładną analizę w czasie zbliżonym do rzeczywistego, a to umożliwia lepsze zarządzanie finansami całej organizacji.

2. Błędy i opóźnienia

W przypadku konieczności ręcznego wprowadzania danych do kilku systemów, przedsiębiorstwo naraża się na opóźnienia, a także błędy. Konieczność wprowadzenia tych samych dokumentów do kilku różnych aplikacji, sprawia, że często ich procesowanie czy delegowanie zadań zajmuje więcej czasu. Może to negatywnie wpływać na ciągłość procesów operacyjnych. Utrudniona jest również kontrola nad projektami i tym samym sprawne zarządzanie zespołem.

3. Systemy od różnych dostawców

Choć w codziennej pracy może nie stanowić to dużego utrudnienia, w przypadku jakiejkolwiek awarii systemów, fakt, że pochodzą od różnych dostawców, może być kłopotliwy. Wiąże się bowiem z koniecznością skontaktowania z kilkoma osobami, żeby móc rozwiązać problem. Szczególne trudności mogą sprawić sytuacje, w których problem tkwi w integracji danych. Pojawia się wówczas wątpliwość, który z dostawców powinien się tym zająć? Również w przypadku aktualizacji, najczęściej konieczna jest modernizacja wszystkich posiadanych systemów, aby zapewnić ciągłość płynnej wymiany danych.

4. Utrudnienie dla pracowników

Korzystanie z kilku systemów może stanowić dodatkowe wyzwanie dla pracowników, którzy muszą nauczyć się pracy na zróżnicowanym oprogramowaniu, często z innymi funkcjonalnościami, interfejsem i sposobem działania. Może wiązać się to również z wydłużonym czasem onboardingu nowych członków zespołu, a wdrożenia kolejnych systemów często muszą być poprzedzone czasochłonnymi szkoleniami.

5. Nadmierne obciążenie działów IT

Korzystając z wielu rozwiązań informatycznych, konieczne jest stworzenie zespołu IT, który będzie miał odpowiednią wiedzę i doświadczenie w każdym z nich. Wyzwaniem może być nie tylko pozyskanie pracowników o takich kompetencjach, ale również potencjalne rotacje w zespole. Zarządzanie rozproszoną infrastrukturą informatyczną jest znacznie trudniejsze, przekazanie kontroli nowej osobie również więc może być problemem.

6. Utrudniona organizacja pracy z domu

Wciąż wiele firm pracuje w trybie home office, co wymaga od przedsiębiorstw zapewnienia dostępu do wszystkich koniecznych do pracy systemów, informacji czy dokumentów. Nie wszystkie aplikacje są dostosowane do pracy poza biurem. Ponieważ jednak praca poszczególnych systemów wpływa na siebie nawzajem, konieczne jest zapewnienie ich prawidłowego funkcjonowania. W przypadku pracy z domu warto również stawiać na takie rozwiązania, które ułatwiają komunikację w firmie, również pomiędzy różnymi działami czy projektami.

 

Obserwujemy, że niektóre firmy obawiają się zmian, nawet gdy rozwiązania, z których korzystają, nie w pełni spełniają ich potrzeby lub są już nieco przestarzałe. Często myślą o wysokich kosztach kompleksowych systemów. I choć rzeczywiście, konieczna jest inwestycja finansowa i czasowa, to utrzymanie jednego rozwiązania zamiast kilku mniejszych jest w dłuższej perspektywie kosztowo bardziej opłacalne. Zwłaszcza, jeśli pod uwagę weźmiemy mniejszą liczbę błędów i optymalizację pracy, którą umożliwia” – Filip Fludra z Exact Software Poland. Jeden kompleksowy system nie w każdym przypadku będzie w stanie zastąpić bardzo skomplikowane, specjalistyczne oprogramowanie dedykowane konkretnej branży. Nawet jednak w takiej sytuacji, warto zastanowić się, czy firma nie ma możliwości skonsolidowania przynajmniej części procesów w jednym rozwiązaniu.

 

____________________________________________________

Dodatkowych informacji udziela:

Magdalena Zlot
Monday – agencja komunikacji
E-mail: magdalena.zlot@mondaypr.pl
Tel.: +48 884 208 223

Exact Software Poland sp. z o.o. działa na polskim rynku od 1992 roku. Spółka rozpoczęła działalność w 1984 roku w Holandii i stała się liderem rynku oprogramowania biznesowego w krajach Beneluksu. Wspomaga już ponad 500 000 firm na świecie. Bazując na światowych standardach, Exact w Polsce uwzględnia wymogi lokalnego rynku.

Firma oferuje narzędzia związane z automatyzacją procesów księgowych i finansowych, tradycyjne systemy wspierające zarządzanie przedsiębiorstwem (ERP), jak również aplikacje do zarządzania relacjami z klientem (CRM) czy systemy elektronicznego obiegu dokumentów (Workflow). Exact udostępnia swoje rozwiązania na urządzeniach mobilnych. System Exact Synergy dostępny jest w App Store i Android Market, skąd klienci firmy mogą pobierać darmowe aplikacje na platformy iPhone, iPad i Android. Z produktów Exact można korzystać za pomocą przeglądarek internetowych różnych producentów.

Samochody coraz częściej naprawiamy w internecie. Merce.com analizuje sklepy automotive

Kierowcy zamiast szukać zapasowych części do auta w serwisach, zamawiają je online. Same serwisy również chętnie zaopatrują się w sieci. Na naszych oczach kolejna z pozoru nie-internetowa grupa produktów powoli podbija branżę e-commerce. Merce.com w raporcie “Sprzedaż części samochodowych w internecie”, sprawdza co e-sklepy z sektora motoryzacyjnego powinny zrobić, by podbić serca wszystkich kierowców.

Dwie dekady temu wydawało się, że chociaż książki świetnie sprzedają się w sieci, to już ubrania będziemy zawsze kupować tylko stacjonarnie – w końcu trzeba je przymierzyć przed zakupem. Dziś to właśnie e-sklepy odzieżowe napędzają rozwój handlu internetowego, ale wciąż są produkty, które uważa się za “niesprzedawalne” w sieci. Tak było właśnie z branżą motoryzacyjną, która wchodzi do internetu tylnymi drzwiami, a dokładnie przez zapasowe części. To nimi głównie handluje dziś internetowa branża automotive.

Wschodzącą gwiazdę e-handlu analizuje raport “Sprzedaż części samochodowych w internecie”, przygotowany przez firmę merce.com.

Od kilku lat uważnie przyglądamy się branży motoryzacyjnej, szczególnie, że w Polsce ma sprzyjające do rozwoju otoczenie. Według Europejskiego Stowarzyszenie Producentów Pojazdów aż 80 proc. samochodów poruszających się po polskich drogach ma więcej niż 10 lat, a starsze auta częściej wymagają naprawy i wymiany części niż młodsze roczniki. Pandemia jeszcze bardziej nasila to zjawisko. W 2020 roku w Polsce sprzedano o ponad 20 proc. mniej nowych aut niż rok wcześniej, więc udział starszych pojazdów jeszcze bardziej się zwiększa. W pandemii coraz częściej też niektóre rzeczy chcemy lub musieliśmy robić sami zauważa Paweł Szewczyk, Wiceprezes Zarządu merce.com

Jak wygląda branża automotive w internecie? 

O ile tradycyjny schemat dystrybucji autoczęści jest prosty – prowadzi od producentów, przed dystrybutorów i serwisy do klientów końcowych – pojawienie się sklepów internetowych nieco go komplikuje. Zaopatrują się one zarówno u producentów, jak i dystrybutorów, a swoją ofertę kierują zarówno do serwisów samochodowych (32 proc. odbiorców), jak i końcowych klientów (61 proc.). 

Ta ostatnia grupa też rozbija się na kierowców, którzy po zakupie sami poradzą sobie z naprawą (klienci DIY – Do It yourself), tych którzy nabytą część przyniosą do serwisu do zamontowania (Klienci DIFM – Do It For Me) i standardowych klientów końcowych, którzy kupują tylko części nie wymagające skomplikowanej instalacji. Co ciekawe, wśród właścicieli starszych samochodów, procent klientów DIY rośnie.

Łatwość samodzielnego montażu przekłada się bezpośrednio na atrakcyjność zakupu danej części w internecie. Pod względem wartości największą część rynku stanowią opony (24 proc.), hamulce (11 proc.), lubrykanty (10 proc.) i filtry (7 proc.). Z kolei kupujący pytani jaki typu produkt kupili w internecie przynajmniej raz, wskazują najczęściej na wycieraczki (44 proc). 

Główna bariera w rozwoju i jak ją przełamać?

Istotną różnicą w przypadku zakupu części samochodowych online i offline jest czas dostawy. W przypadku zamówień internetowych wynosi on zwykle od 24 do 72 godzin, podczas gdy tradycyjny system potrafi w razie potrzeby dostarczyć potrzebną część tego samego dnia. To ważne zwłaszcza w przypadku elementów, których zainstalowanie przywraca sprawność pojazdu. E-sklepy, które zwykle nie są w stanie szybko zażegnać awarii, sprawdzają się bardziej przy zaplanowanych naprawach.

Sytuacja ta może z czasem ulec zmianie, gdyż – jak wskazuje raport – do sieci wchodzi coraz więcej czołowych producentów samochodów np. Ford czy BMW, jak również producentów opon. Wnoszą oni swoja rozbudowaną infrastrukturę i zaplecze logistyczne, zmuszając internetowy sektor automotive do usprawnienia własnych procesów logistycznych.

Najwięksi gracze na rynku motoryzacyjnym coraz częściej przejmują zarówno tradycyjne, jak i internetowe sklepy zajmujące się sprzedażą części samochodowych, chcąc być bliżej klientów. Z czasem może się okazać, że wejście w  online uprościło drogę od producenta do klienta. To najlepszy moment, by zaistnieć w tym sektorze z własną platformą sprzedaży i innymi rozwiązaniami e-commerce. W cytowanym w raporcie, aż 63 proc. firm branży motoryzacyjnej zapowiada inwestycje we własną platformę sprzedaży internetowej. Wzrosty w e-handlu autoczęściami to zresztą zapewne tylko wstęp do zmierzchu stacjonarnych salonów samochodowych w formie, którą znamy obecnie – dodaje  Paweł Szewczyk z merce.com

Raport zwraca też uwagę, że czynnikiem blokującym rozwój branży mogą być wojny cenowe. Ich inicjatorami bywają często marketplaces. Według analiz receptą na to mogą być własne niezależne platformy sprzedaży, które pomogą sprzedawcom utrzymać rentowność.

Raport “Sprzedaż części samochodowych w internecie”, jest dostępny bezpłatnie do pobrania na blogu merce.com. [LINK]

Ciągłość produkcji w firmie z branży metalowej MET-EUROSYSTEM dzięki VENDO.ERP

MET-EUROSYSTEM zajmuje się plastyczną obróbką blach, rur i profili. W 2016 roku firma zaktualizowała strategię, skupiając się na rozwoju w sektorze kolejowym. Klientami MET-EUROSYSTEM są czołowi producenci taboru kolejowego w Polsce, w Europie i na świecie, którzy stawiają przed firmą bardzo wysokie wymagania. Aby połączyć wymagania swoich Klientów z planami na przyszłość, firma potrzebowała systemu, który będzie wspierał w jej realizacji.

MET-EUROSYSTEM wybrał system VENDO.ERP.

System ten daje firmie możliwość śledzenia poszczególnych etapów procesu sprzedaży. Począwszy od rejestracji zapytania ofertowego, poprzez produkcję a skończywszy na realizacji wysyłki do Klienta. Z punktu widzenia sprzedaży najważniejsze jest to, żeby pracownicy firmy mieli możliwość sprawdzenia poszczególnego etapu realizacji zamówienia dla Klienta. Obecnie w MET-EUROSYSTEM wszystkie procesy zintegrowane są z systemem VENDO.ERP. Dzięki temu praca w MET-EUROSYSTEM jest dużo bardziej usystematyzowana i efektywniejsza.

W MET-EUROSYSTEM aktywnych jest około 8000 referencji i to Klienci decydują, kiedy i które z nich będą produkowane. Przy tak dużej ilości elementów w procesie produkcyjnym jedynym sposobem sprawnego zarządzania jest odzwierciedlenie wszystkich operacji w systemie VENDO.ERP. Umożliwia to firmie nie tylko bieżące śledzenie wykonywanych operacji, ale również kompleksową analizę. Dzięki VENDO.ERP firma MET-EUROSYSTEM na bieżąco śledzi wykonywane operacje z kompleksową analizą.

Dodatkowo istotną kwestią jest świadczony przez firmę zakres usług, od cięcia aż po montaż. Ma to wpływ na różnorodność materiałów i elementów zakupowych, których MET-EUROSYSTEM używa do produkcji. Firma przykłada dużą wagę do systemów magazynowania. VENDO.ERP świetnie współpracuje z systemami automatycznego magazynowania np. Modula i daje możliwość dostosowania programu do wewnętrznych potrzeb firmy.

Więcej na www.vendoerp.pl